Pręgowana kotka o imieniu Harriet zaginęła dziewięć lat temu w Kalifornii. Odnalazła się teraz w mieście Hayden w stanie Idaho, oddalonym od jej dawnego domu o ponad 1600 kilometrów. Kiedy jej kalifornijska właścicielka Susan Moore otrzymała telefon z tą informacją, zaniemówiła. Nie mogła uwierzyć, że zwierzę żyje.
Harriet to krótkowłosa, pręgowana kotka, która kiedyś mieszkała na kalifornijskim ranczu należącym do Susan Moore. Pewnego dnia zaginęła. Po dziewięciu latach, 19 września bieżącego roku, para ludzi znalazła ją na poboczu drogi, ponad 1600 kilometrów od jej poprzedniego domu. Zwierzę udało się zidentyfikować dzięki wszczepionemu pod skórę czipowi.
Tożsamość właścicielki i dane kota ustalono w schronisku Kootenai Humane Society w mieście Hayden w stanie Idaho, dokąd zwierzę trafiło. - Zawsze jesteśmy podekscytowani, gdy znajdujemy czipa - podkreśliła pracująca w tej placówce Vicky Nelson, cytowana przez dziennik "USA Today". - Pani, która była wówczas w recepcji, zadzwoniła do właścicielki Harriet, wymienionej jako kontakt na czipie. Kobieta zaniemówiła, nie zdawała sobie sprawy, że jej kotka wciąż żyje - opowiadała dalej Nelson. Przyznała, że wszyscy w schronisku byli zszokowani odległością od dawnego domu, jaką musiała w jakiś sposób pokonać Harriet.
Historia kotki Harriet
Susan Moore, właścicielka odnalezionego zwierzęcia, mieszka w pobliżu miasta Sanger w Kalifornii. W 2010 roku jej rodzina miała już psy i postanowiła powiększyć swoje zwierzęce stadko o kota. To właśnie wtedy w jej życiu pojawiła się Harriet. Trafiła do Susan jeszcze jako kocię. W schronisku powiedziano kobiecie, że mała jest bardzo chora, sądzono, że ma białaczkę. Sugerowano inny wybór.
- Nie chcę innego kota - powiedziała wówczas Susan. Przygarnęła Harriet. Dwa razy dziennie podawała jej leki. Kotka przez pierwszy miesiąc mieszkała w jej biurze. Kiedy stan zdrowia Harriet znacznie się poprawił, przeniosła się na rodzinne ranczo Moore'ów. Spędzała dużo czasu na świeżym powietrzu z ich psami.
Ale pewnej nocy w 2013 roku zniknęła.
Telefon z Idaho
Po dziewięciu latach, 19 września 2022 roku, Susan Moore otrzymała telefon z Hayden w stanie Idaho. - Znaleźliśmy pani kota - usłyszała. Pomyślała, że to niemożliwe. - Mój syn miał osiem lat, kiedy zaginęła Harriet. Teraz ma 17 lat - mówiła.
Moore przypuszcza, że Harriet zakradła się do jednej z przyczep, którymi przewożono konie, i razem z nimi pojechała w świat. Jej mąż rozważał też możliwość, że padła ofiarą kojota. Szukali jej wszędzie, także w pobliskim schronisku. - Byłem zrozpaczony - wspominał mąż Susan.
Vicky Nelson ze schroniska w Idaho ma inną hipotezę. Przypomniała sobie, że właśnie kilka lat temu był taki okres, kiedy sporo ludzi sprowadziło się tu z Kalifornii. Podejrzewa, że z jedną z takich osób mogła przyjechać Harriet, którą ktoś jeszcze w Kalifornii znalazł, błąkającą się, i przygarnął, nie sprawdziwszy czipa.
Dlaczego czip jest taki ważny
Ten przypadek pokazuje, jak ważne są mikroczipy - podkreśliła Nelson. Po zeskanowaniu dają schroniskom, weterynarzom czy organizacjom opiekującym się zwierzętami możliwość ustalenia właściciela i skontaktowania się z nim.
- Niektórzy ludzie myślą, że jeśli zwierzę ma obrożę z identyfikatorem, to wystarczy - stwierdziła pracownica schroniska. Zwróciła jednak uwagę, że obroże mogą zostać zerwane lub zdjęte, a identyfikator może się odpiąć. - Czip jest lepszy. Dzięki niemu twój zwierzak łatwiej trafi z powrotem do ciebie - poradziła.
Susan czeka na powrót Harriet, ale jednocześnie martwi się, że ktoś inny też może za nią tęsknić. - Czuję, że w tym czasie należała do kogoś - powiedziała. I jeszcze jedna rzecz ją stresuje. - Mieszkała gdzieś przez dziewięć lat, nie mam pojęcia, czy nas pamięta - przyznała pani Moore.
Co naprawdę działo się z Harriet przez prawie dekadę, jak dotąd pozostaje tajemnicą.
Źródło: Facebook/KootenaiHumaneSociety, news.yahoo.com, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kootenai Humane Society, Google Maps