W Kalifornię uderzyła już ostatnia z gwałtownych burz, które nawiedzały stan od trzech tygodni - twierdzą służby meteorologiczne. Jeszcze w weekend w wielu rejonach padał ulewny deszcz, a miejscami szalały śnieżyce, ale od poniedziałku aura się uspokaja. Seria burz spowodowała jednak gigantyczne straty i przyczyniła się do śmierci - według najnowszych danych - co najmniej 20 osób. Z wizytą na dotknięte żywiołem tereny wybiera się prezydent Joe Biden, który już obiecał pomoc z budżetu federalnego.
Gwałtowne burze w Kalifornii to wynik zjawiska znanego jako rzeka atmosferyczna. Rzeki takie przenoszą wilgotne powietrze z ciepłych wód oceanu nad lądy, gdzie po zetknięciu z zimniejszymi masami powietrza wywołują gwałtowne, intensywne opady.
Trzy tygodnie, 300 alertów w Kalifornii
Jak poinformował w nocy z poniedziałku na wtorek oddział Narodowej Służby Meteorologicznej (NWS) w San Francisco, przez Kalifornię przeszła ostatnia z serii burz, które od trzech tygodni nawiedzały stan. Agencja podała, że trwający rok hydrologiczny (w Stanach Zjednoczonych liczony od pierwszego października 2022 roku) okazał się dla miasta szóstym najwilgotniejszym w historii pomiarów. Tak dużo deszczu nie spadło tam w tak krótkim czasie od 1972-1973 roku.
W okresie od 26 grudnia 2022 do 16 stycznia 2023 roku NWS wydała w Kalifornii prawie 300 alertów przed powodziami i podtopieniami, jak również wiele ostrzeżeń przed niebezpieczeństwem w strefie brzegowej, gwałtownymi burzami i możliwością powstawania tornad.
- Ostatni z ulewnych deszczy w Kalifornii powoli zanika - oświadczył w poniedziałek meteorolog David Roth z NWS.
Chociaż niebezpieczeństwo powoli mija, alarmy nadal obowiązują w części stanu - w miejscach, gdzie najbardziej podniósł się poziom wody w rzekach. Niestabilna jest również nasiąknięta wodą gleba. Sławna droga stanowa SR1, wiodąca wzdłuż malowniczego kalifornijskiego wybrzeża, pozostaje nieprzejezdna na wielu odcinkach z powodu nadal występujących osuwisk.
Stan wyjątkowy
Według najnowszych danych przekazanych przez Agencję Reutera, dziewięć burz, które nawiedziły Kalifornię od 26 grudnia, przyczyniło się do śmierci co najmniej 20 osób (jeszcze niedawno mówiono o co najmniej 19 zabitych). Gubernator stanu Gavin Newsom podał, że w poniedziałek dziesiątki tysięcy mieszkańców nadal objęte były nakazami ewakuacji.
Burze przyniosły ze sobą ulewny deszcz, wysokie fale i osuwiska, a w górach Sierra Nevada również potężne śnieżyce, poważnie ograniczające widzialność. Widać to na jednym z nagrań.
Prezydent Joe Biden uda się w czwartek na kalifornijskie wybrzeże, by spotkać się z przedstawicielami służb ratunkowych, odwiedzić dotknięte klęską miasta i "ocenić, jakie dodatkowe wsparcie federalne jest potrzebne" - poinformował w poniedziałek Biały Dom. Już wcześniej prezydent USA zatwierdził stan klęski żywiołowej dla Kalifornii. Umożliwi to uruchomienie wsparcia dla działań władz stanowych i lokalnych na rzecz usuwania skutków burz i powodzi. Ze środków tych mają też zostać wypłacone dotacje dla poszkodowanych przez żywioł mieszkańców hrabstw Merced, Sacramento i Santa Cruz.
O podjęcie takiej decyzji zwrócił się wcześniej do prezydenta gubernator Newsom.
Trzeba oszczędzać wodę
Ulewne deszcze przyczyniły się do złagodzenia skutków historycznej suszy, która od lat nawiedza Kalifornię. Prawie cały stan nadal znajduje się jednak w warunkach umiarkowanej lub poważnej suszy, a poziomy zbiorników wodnych są nadal poniżej średniej dla tej pory roku. Co więcej, burze w dużej mierze nie dotarły do dorzecza rzeki Kolorado, krytycznego źródła wody dla południowej Kalifornii.
- Problemy z suszą dalej będą się utrzymywać ze względu na ekstremalnie suche warunki w tej części świata - przyznał Michael Anderson, klimatolog stanowy Kalifornii.
>>>Czytaj dalej: Rzeka atmosferyczna - co to jest. Jak często tworzą się rzeki atmosferyczne. Jak są groźne
Źródło: Reuters, NWS Bay Area, Caltrans District 5, tvnmeteo.pl