Po słowackiej stronie Tatr przez kilkanaście dni błąkał się niedźwiedź z cylindrem na głowie. Zwierzę najprawdopodobniej chciało poczęstować się kukurydzą, która przeznaczona była dla dzików, ale utknął w pojemniku. Pomogli mu słowaccy pracownicy ochrony przyrody.
Zespół słowackich pracowników ochrony przyrody otrzymał informację, że jeden z niedźwiedzi brunatnych, zamieszkujących Tatry, potrzebuje pilnej pomocy, gdyż jego głowa zaklinowała się w cylindrze do karmienia dzików. Poszukiwania poszkodowanego zwierzęcia trwały około dwóch tygodni.
Musieli go najpierw uspokoić
Pechowego niedźwiedzia znaleziono w Parku Narodowym Słowacki Raj w pobliżu miejscowości Stratena. Jak przekazali pracownicy Państwowej Ochrony Przyrody Republiki Słowackiej, zwierzę chodziło z pojemnikiem na głowie około 17 dni. Było w stanie przetrwać tyle czasu, gdyż jakimś cudem nauczyło się pić wodę.
By niedźwiedzia uwolnić, konieczne było najpierw jego uspokojenie - podano mu środek usypiający. Potem cylinder został zdjęty, a zwierzę zostało opatrzone i po dokładnych oględzinach wypuszczone na wolność.
"Plastikowy bęben do karmienia służy wabieniu dzikich zwierząt, zwłaszcza dzików. Zbiornik mieści około 30 litrów kukurydzy. Praktyka pokazała, że zabezpieczenie bębna z karmą przed innymi zwierzętami - zwłaszcza niedźwiedziami brunatnymi - nie jest wystarczające. Niedźwiedzie brunatne potrafią pokonać mechanizm blokujący, a następnie dostać się do środka" - przekazano za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Eksperci od dzikiej przyrody wspomnieli także, że taka sytuacja to doskonały przykład na pokazanie, jak poszczególne urządzenia mogą być problematyczne i nieumyślnie przysparzać cierpienia zwierzętom. Zalecili, by producenci podobnych cylindrów spróbowali zmodyfikować mechanizm blokujący, tak aby niedźwiedzie nie były w stanie go uszkodzić.
Źródło: Štátna ochrana prírody SR, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Michal Haring, vedúci Zásahového tímu Sever/Štátna ochrana prírody SR