Stany Zjednoczone kolejny dzień mierzyły się ze skutkami uderzenia zimy. W Boże Narodzenie bilans ofiar śmiertelnych wzrósł do około 30, a w wielu regionach wciąż nie było prądu. W stanie Nowy Jork część dróg pozostaje nieprzejezdnych. Władze lokalne apelują o rezygnację z podróży samochodami. W hrabstwie Erie są one nawet zabronione.
W niedzielę amerykańska Narodowa Służba Meteorologiczna (NWS) wydała kolejne alerty przed burzami śnieżnymi, silnym wiatrem i skrajnie niskimi temperaturami. Trudne warunki zapowiadane są zarówno w południowych stanach, w tym w Teksasie i na Florydzie, jak również na północy, wzdłuż granicy z Kanadą.
Liczba ofiar śmiertelnych rośnie
Według stacji NBC News, trudne warunki pogodowe przyczyniły się do śmierci 28 osób w całym kraju, zaś CNN informuje o co najmniej 26 ofiarach śmiertelnych. Władze różnych stanów wskazują, że liczba ta najprawdopodobniej wzrośnie.
Trudna sytuacja utrzymuje się w stanie Nowy Jork, szczególnie w jego północnych regionach. Zarządca hrabstwa Erie Mark Poloncarz poinformował w mediach społecznościowych, że liczba ofiar śmiertelnych w regionie Buffalo wzrosła w ciągu nocy z soboty na niedzielę z trzech do siedmiu. Niektóre z nich zostały znalezione w zasypanych przez śnieg samochodach, zaś co najmniej dwie ofiary zmarły, ponieważ ekstremalne warunki atmosferyczne uniemożliwiły służbom ratunkowym dotarcie do nich na czas.
"Nie na takie święta mieliśmy nadzieję, nie takich świąt się spodziewaliśmy" - napisał w niedzielę Poloncarz. Urzędnik przypomniał, że na terenie hrabstwa nadal obowiązuje całkowity zakaz poruszania się cywilnymi pojazdami. W świąteczny weekend na drogach hrabstwa Erie utknęły setki kierowców, a w ich uwalnianiu musiała pomóc Gwardia Narodowa.
Gubernator stanu Nowy Jork Kathy Hochul poinformowała w niedzielę, że była w kontakcie z Białym Domem i że rząd poprze złożony przez nią wniosek o wprowadzenie federalnego stanu wyjątkowego. "Ta burza przejdzie do historii jako najbardziej niszczące zjawisko w Buffalo. To wydarzenie na miarę wieków, a my wciąż jeszcze tkwimy w jego środku", przekazała.
Paraliż komunikacyjny
Gwałtowne śnieżyce spowodowały również odcięcie dostaw prądu w wielu stanach. Ponad 140 tysięcy domów i firm było pozbawionych prądu w niedzielę po południu - znacznie mniej niż w sobotę rano, kiedy liczba ta przekroczyła 1,3 miliona odbiorców. Jak opowiada mieszkanka miasta Buffalo, jej okolica straciła zasilanie w sobotę wieczorem, a w niedzielę rano sieć nadal nie była naprawiona.
Przedświąteczny atak zimy spowodował również paraliż komunikacyjny w całych Stanach Zjednoczonych. Tysiące lotów zostało odwołanych lub opóźnionych - zgodnie z danymi portalu FlightAware, w niedzielę do południa odwołano ponad 1600 lotów przewidzianych tylko na ten dzień. Trudności sprawia także transport drogowy, miejscami autostrady pozostają nieprzejezdne.
Jak podał oddział Narodowej Służby Meteorologicznej w Buffalo, w niedzielę rano pokrywa śnieżna na lokalnym lotnisku miała grubość blisko 110 centymetrów. Meteorolodzy ostrzegają, że chociaż w najbliższych godzinach nie są spodziewane kolejne burze śnieżne, w niektórych częściach stanu Nowy Jork śnieg nie przestanie padać do wtorkowego popołudnia.
Źródło: Reuters, NWS, AccuWeather