Mucha śrubowa, groźny pasożyt składający jaja w otwartych ranach, rozprzestrzenia się po Ameryce Środkowej. W listopadzie poinformowano o jego ponownym wykryciu w Meksyku, a inwazji obawiają się Stany Zjednoczone.
Przez dziesiątki lat kraje Ameryki Południowej i Północnej inwestowały miliardy dolarów w zwalczanie pasożyta. W połowie lat 60. mucha śrubowa została niemal całkowicie wyeliminowana z południowej części USA, gdzie stanowiła poważny problem dla hodowców bydła. W 2006 roku wzdłuż granicy USA z Meksykiem powstała specjalna ochronna bariera.
Od 2023 r. jednak liczba przypadków występowania pochodzącego z Ameryki Południowej owada wzrasta i rozprzestrzenia się na północ, z Panamy do Kostaryki, Nikaragui, Hondurasu i Gwatemali. W Panamie liczba wykrytych przypadków wzrosła gwałtownie ze średnio 25 rocznie przed zeszłym rokiem do 22611 odnotowanych do 4 grudnia.
Ambasada USA w Kostaryce poinformowała, że w kraju tym w tym roku został odnotowany wzrost liczby infekcji u ludzi, a na początku roku potwierdzono jeden przypadek śmiertelny.
Mucha śrubowa wróciła do Meksyku
Jak przekazał pod koniec listopada Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych, owada ponownie wykryto również na terenie Meksyku, gdzie pozbyto się go w 1986 r.
Ze względu na ryzyko przedostania się muchy śrubowej do USA, ograniczono import zwierząt gospodarskich z Meksyku "w oczekiwaniu na dalsze informacje od meksykańskich władz na temat rozmiaru i zakresu inwazji". Istnieją obawy, że zwłaszcza zainfekowanie konie, często nielegalnie importowane, mogłyby przenieść pasożyta.
Żeruje na otwartych ranach
Mucha śrubowa (Cochliomyia hominivorax) przypomina muchę domową, ale jest od niej nieco większa. Infekuje głównie zwierzęta gospodarskie, domowe, dzikie i rzadziej ludzi. Dorosłe samice składają jaja najczęściej w otwartych ranach na skórze. Larwy żywią się otaczającym ranę ciałem, rozrywając tkankę ostrymi haczykami gębowymi i zjadając swoich żywicieli od środka. Gdy z jaj wylęgają się kolejne larwy, rana staje się większa i głębsza. Według badania Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) śmiertelność u ludzi wynosi około trzech procent.
Jak informują amerykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC), najbardziej narażone są osoby mieszkające na wsiach, które często pracują przy zwierzętach gospodarskich, ale do zakażenia może dojść u każdego człowieka z ranami, w tym po niedawnych zabiegach chirurgicznych. Nie ma zatwierdzonego sposobu leczenia poza fizycznym usunięciem larw z tkanki.
Amerykański Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych zalecił właścicielom zwierząt domowych, aby sprawdzali, czy w ich ciałach nie występują powiększające się lub sączące się rany i czy wokół nich nie ma złożonych jaj lub larw owadów.
Źródło: livescience.com, aphis.usda.gov
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock