Wyprodukowana przez Boeinga kapsuła Starliner, która w ramach swojego pierwszego lotu załogowego dostarczył na pokład ISS dwóch astronautów, pozostaje od 6 czerwca zadokowana do stacji.
Misja od początku boryka się z problemami. W czasie lotu wykryto w Starlinerze szereg usterek, w tym kilka wycieków helu i awarie 5 z 28 silniczków sterujących.
Powrót na Ziemię pod znakiem zapytania
Usterki te zakwalifikowano teraz jako zbyt poważne, aby kapsuła mogła wykonać lot powrotny na Ziemię. Inżynierowie NASA i Boeinga zamierzają dokonać na poligonie White Sands w Nowym Meksyku serię próbnych odpaleń silniczków takiego samego typu w celu wykrycia przyczyny ich niesprawności.
>>> CZYTAJ: Dlaczego Starliner nie wraca? Czas ucieka, terminu powrotu astronautów brak
W piątek Steve Stich, kierownik NASA Commercial Crew Program, powiedział, że agencja rozważa także wydłużenie czasu trwania misji Starlinera z 45 do 90 dni. Ponadto nie ma wyznaczonej żadnej konkretnej daty powrotu astronautów, choć pierwotnie mieli spędzić na orbicie jedynie osiem dni.
Inżynierowie NASA i Boeinga zapewniają, że w przypadku nadzwyczajnej sytuacji Starliner może wykonać lot na Ziemię, ale "w warunkach normalnych" należy najpierw usunąć usterki.
>>> CZYTAJ TEŻ: Pechowa misja. Powrót astronautów znów przełożony
Program budowy i testów Starlinera od początku natrafiał na liczne trudności i niepowodzenia, które spowodowały jego znaczne opóźnienie i przekroczenie kosztów o 1,5 miliardów dolarów.
Autorka/Autor: anw//mm
Źródło: Reuters, PAP, CNN, space.com
Źródło zdjęcia głównego: NASA