Zima zawitała do Kalifornii - i to bezpośrednio pod drzwi. Pracownicy ośrodka narciarskiego w górach Sierra Nevada przekonali się o tym na własnej skórze, gdy rano otworzyli drzwi i zobaczyli warstwę śniegu sięgającą niemal górnej framugi. W ciągu doby spadło tam niemal 90 centymetrów śniegu.
W północnej Kalifornii w sobotę szalały burze śnieżne. Szczególnie trudna sytuacja panowała w górach Sierra Nevada, gdzie w weekend zanotowano huraganowy wiatr sięgający w porywach 160 kilometrów na godzinę. Wystąpiły tam również ekstremalnie obfite opady śniegu.
90 centymetrów w dobę
Te ostatnie dały się we znaki pracownikom resortu Sugar Bowl w hrabstwie Nevada. W sobotę rano opublikowali w mediach społecznościowych nagranie, na którym otwierają drzwi, niemal całkowicie zasypane mocno upakowanym śniegiem.
- Przed nami trochę kopania - napisali.
Gdy po wielu godzinach pracownikom udało się dokopać do miernika grubości pokrywy śnieżnej, udało im się ustalić, że ciągu ostatnich 24 godzin spadło tam prawie 90 centymetrów śniegu. Chociaż w niedzielę resort był otwarty dla narciarzy, dojazd do niego był mocno utrudniony - zamknięta była jedna z dróg prowadzących do Sugar Bowl, a jazda po drugiej wymagała użycia łańcuchów śniegowych.
Źródło: CNN, Sugar Bowl Resort