Francja sprząta po burzach, które nawiedziły wschodnią część kraju w nocy z wtorku na środę. W niektórych regionach wyładowaniom towarzyszył grad wielkości piłek tenisowych. Gwałtowna aura spowodowała także przerwy w dostawach prądu do tysięcy odbiorców.
We wtorek wieczorem przez Francję przeszły gwałtowne burze . Grzmiało od Masywu Centralnego do wschodnich granic kraju. Jak przekazała agencja meteorologiczna Meteo France, w wielu departamentach zanotowano opady gradu, miejscami nawet o średnicy powyżej pięciu centymetrów. Na międzynarodowym lotnisku Bazylea-Miluza-Fryburg, położonym na granicy ze Szwajcarią i Niemcami, zmierzono porywy wiatru o prędkości blisko 110 kilometrów na godzinę.
Gradziny jak piłki tenisowe
Jak przekazały lokalne media, gwałtowna aura spowodowała przerwy w dostawach prądu. W pewnym momencie prądu nie miało 16 tysięcy gospodarstw domowych. W niektórych regionach prace naprawcze na sieci przesyłowej potrwały do środy.
Nawałnice, które przetoczyły się przez departament Cote-d'Or, spowodowały również uszkodzenia wielu budynków. W mieście Dijon z powodu złej aury zawalił się dach supermarketu, a w położonych niedaleko miejscowościach Meursanges i Bourguignon zniszczone zostało ponad pięćdziesiąt domów.
- Burza trwała jakieś piętnaście minut, ale gwałtowność i wielkość gradu, dochodząca do siedmiu do ośmiu centymetrów, niszczyła dachy - przekazał burmistrz Meursanges Jean-Paul Roy.
Burze nawiedziły we wtorek także Strasburg. Na miasto spadł grad o wielkości piłek tenisowych, rozbijający szyby w autach, strącający dachówki i zrywający gałęzie. W mieście panował zakaz wchodzenia do parków miejskich w obawie przed przewracającymi się drzewami.
Źródło: Meteo France, Actu Strasbourg, BFM, Le Bien Public