Aligatory są powszechne na Florydzie - żyje ich tam ponad milion. Tym drapieżnikom zdarza się polować na najróżniejsze zwierzęta, w tym na psy.
Obroniła szczeniaka przed aligatorem
Do jednej z takich napaści doszło w zeszłym tygodniu w Land O' Lakes, jednostce osadniczej leżącej 20 kilometrów na północ od Tampy. Danie Wright była na spacerze ze swoim psem, szczeniakiem o imieniu Dax. Nagle zaatakował go aligator, który wyłonił się z pobliskiego strumienia, silnie porośniętego mchem.
- Usłyszałam pisk i zostałam pociągnięta. Aligator złapał go za obrożę i ciągnął, a ja nie zamierzałam puścić - powiedziała Wright. - Po prostu go waliłam, waliłam i waliłam. Uderzyłam go w oko na tyle mocno, że w pewnym momencie puścił, trochę się rozluźnił, a ja się odsunęłam, ale jego zęby powędrowały w dół mojego ramienia - relacjonowała sytuację. Wright odniosła obrażenia w wyniku ataku i przechodzi rekonwalescencję.
- Walczyłam z aligatorem i wygrałam - przyznała.
"Zostaw swój telefon w domu, bądź uważny"
Jak podała WTSP, lokalna telewizja z Florydy, traperzy i funkcjonariusze Komisji Ochrony Ryb i Dzikich Zwierząt Florydy złapali 1,5-metrowego aligatora i usunęli go z posesji. Mieszkanka Land O' Lakes ostrzegła innych właścicieli psów.
- Uważajcie na swoje psy, z aligatorami nie ma żartów. Był 15 stóp ode mnie (około 4,5 metra - przyp. red.), a ja go nie widziałam - przyznała. Dodała, że nauczyła się być bardziej uważna i nie patrzy już ciągle w telefon, przebywając na zewnątrz ze swoim psem.
Autorka/Autor: kp
Źródło: CNN, CBS News
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock