Zasoby wodne Polski należą do najuboższych w Europie. Co jest tego przyczyną? Podczas środowej konferencji prasowej Katarzyna Karpa-Świderek, edukatorka klimatyczna oraz rzeczniczka partii Polska 2050, wyjaśniła, że źródłem tych problemów są działania, jakie od lat podejmujemy na polskich rzekach. O problemach z dostępnością do wody na całym świecie rozmawiali także eksperci w Narwiańskim Parku Narodowym.
22 marca obchodzimy Światowy Dzień Wody. Przypomina nam on o tym, jak ważna dla naszego życia jest woda oraz jak niewielką jej ilością dysponujemy. Również w Polsce coraz silniej odczuwamy susze, podtopienia i inne zjawiska, które uszczuplają nasze wodne zasoby.
"Niszczymy samych siebie"
Jak wyjaśniła podczas konferencji na temat polskich rzek i braku wody Katarzyna Karpa-Świderek, edukatorka klimatyczna i rzeczniczka partii Polska 2050, nasz kraj od długiego czasu zmaga się z niedoborem wody.
- Polska jest na piątym miejscu od końca [w skali Europy - przyp. red.], jeśli chodzi o zasoby wody na mieszkańca - tłumaczyła. - Jest krajem umiarkowanie wilgotnym, a jest przecież porównywana do kraju saharyjskiego, jakim jest Egipt. Dlaczego tak się dzieje? Jak opowiadała Karpa-Świderek, bardzo małe zasoby wodne w Polsce to efekt wieloletnich, nieumiejętnych działań, które negatywnie wpłynęły na nasze rzeki.
- Mamy niemal 150 tysięcy kilometrów rzek, z czego 80 procent jest zniszczonych: przekształconych, tamowanych na różne sposoby - wyjaśniła. - Rzeka, która jest przekształcona, przestaje pełnić swoje funkcje ekologiczne. A rzeki to jest to, co daje nam wodę do picia, wodę do życia, więc jak zmieniamy i niszczymy rzeki, to niszczymy samych siebie - dodała Karpa-Świderek.
Zatruta woda
Kolejnym z czynników, który przyczynił się do zmniejszenia polskich zasobów wodnych, było osuszanie mokradeł. Szacuje się, że utraciliśmy w ten sposób 80 procent tych cennych siedlisk, które pełnią rolę naturalnego rezerwuaru wody. Sporo w naszych stosunkach wodnych namieszały także rowy melioracyjne.
- Przekopaliśmy dwa razy dłuższe rowy melioracyjne, niż mamy wszystkie rzeki. W efekcie osuszyliśmy miliony hektarów naszego terytorium z wody, i teraz jej po prostu nie mamy - powiedziała Karpa-Świderek.
Spory problem stanowi również zła jakość wód. Jak wynika z danych zbieranych na potrzeby raportu Komisji Europejskiej, niemal 99 procent wód powierzchniowych w Polsce to wody, które są w niedobrym stanie. W gospodarce wodnej dużą rolę odgrywają również zmiany klimatyczne.
- Klimat nie sprawia, że wody nie mamy, tylko ta woda inaczej do nas trafia - wyjaśniła ekspertka. - Opady są bardziej intensywne, nawalne, a więc ta woda bardzo szybko się pojawia w dużych ilościach i niestety nie zatrzymujemy jej w środowisku. Oprócz tego jest wyższa temperatura, więc mamy wyższe parowanie. W efekcie, nawet jeśli wody w środowisku jest tyle samo, w rzeczywistości dysponujemy mniejszą ilością wody na mieszkańca - dodała Karpa-Świderek.
"Prawie wszystkie światowe zasoby wody słodkiej są zagrożone"
Z okazji Światowego Dnia Wody konferencję prasową zorganizowali również eksperci w Narwiańskim Parku Narodowym
Wicedyrektor departamentu zarządzania zasobami przyrody Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (GDOŚ) Jakub Milczarek poinformował, że tylko 2,5 procenta wody na świecie to woda słodka. - Człowiek tak naprawdę korzysta głównie z tej wody gromadzonej w rzekach i jeziorach, co stanowi mniej niż 0,3 procenta wody słodkiej dostępnej na Ziemi - mówił. Dodał, że co roku zapotrzebowanie na wodę rośnie, a w ciągu 100 ostatnich lat zwiększało się o 1 proc. każdego roku. Wskazał, że 70 proc. zasobów jest wykorzystywanych do uprawy żywności, ok. 22 proc. - w przemyśle i energetyce. - W związku z tym, że zapotrzebowanie na wodę jest tak ogromne i ciągle rośnie, a także są obserwowane zmiany klimatyczne, nastąpił kryzys wodny na świecie. Wzrost liczby ludności, urbanizacja i wzorce konsumpcyjne wywarły nieodwracalne piętno na tereny podmokłe i wodę w nich zgromadzoną, co oczywiście ma swoje konsekwencje w świecie przyrody. Prawie wszystkie światowe zasoby wody słodkiej są zagrożone - mówił Milczarek z GDOŚ.
Rola mokradeł
Ekspert podkreślał też rolę mokradeł, które są rezerwuarem wody, retencjonują ją, filtrują zanieczyszczenia i wpływają na klimat. Jego zdaniem obszary podmokłe są ważne w walce z globalnym ociepleniem bo - jak mówił - magazynują dwa razy więcej węgla niż las, są miejscem życia wielu gatunków. Są także ważnym elementem w zapewnieniu wyżywienia, bo na przykład pola ryżowe żywią około 3,5 mliarda ludzi na świecie. Powołując się na dane ONZ przypomniał, że na terenach mokradłowych żyje i rozmnaża się ok. 40 proc. gatunków na świecie.
"Konkurencja o wodę wzrasta"
Milczarek dodał, że dla 2,2 miliarda ludzi na świecie wodę trzeba doprowadzać, a to oznacza koszty. Zwrócił też uwagę na narastające z braku wody konflikty oraz na to, że ok. 25 proc. gatunków wodno-błotnych jest zagrożonych wyginięciem, a także jeden na trzy gatunki słodkowodne. - Zmiany klimatyczne również powodują to, że konkurencja o wodę wzrasta - podkreślał Milczarek.
Dyrektor departamentu zarządzania zasobami przyrody GDOŚ Marta Rzemieniuk przypomniała, że Narwiański Park Narodowy jest na liście obszarów wodno-błotnych o międzynarodowym znaczeniu, zgodnie z postanowieniami Konwencji z Ramsar. Oznacza to, że jest obszarem wyjątkowym, dlatego obchody Światowego Dnia Wody zorganizowano właśnie w tym miejscu.
Dyrektor Narwiańskiego Parku Narodowego Grzegorz Piekarski mówił, że piękno Narwiańskiego Parku to piękno rzeki Narew - wielokorytowej, która ma liczne tereny zalewowe, starorzecza, tereny, gdzie odpoczywa i bytuje wiele gatunków ptaków wodno-błotnych.
- Woda to życie. To życie widać najlepiej o tej porze roku, wczesną wiosną, gdzie dzięki wodzie nasza przyroda budzi się do życia, nabiera barw, kolorów, cały świat pięknieje po zimowym marazmie. Woda jest najważniejsza w Narwiańskim Parku Narodowym, gdyby nie woda, nie byłoby Narwiańskiego Parku Narodowego - mówił Piekarski. Przypomniał, że Narew jest nazywana polską Amazonką.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock