Przez cały weekend pogoda w kraju nie należała do spokojnych. W wielu regionach Polski pojawiły się burze z silnym deszczem i porywistym wiatrem. To, jak niebezpieczne mogą być wyładowania atmosferyczne, doskonale obrazuje nagranie, jakie otrzymaliśmy na Kontakt 24 od pana Krzysztofa z Obornik Śląskich (woj. dolnośląskie). Zobaczcie sami.
Nagranie zaczyna się zupełnie niepozornie. Widać na nim fragment posesji, część płotu oraz ulicę. W pewnym momencie nastaje jasność i słychać huk. Następnie z metalowego płotu odskakują czerwone iskry, zaczyna unosić się też dym.
"Na telefon przyszedł mi alert o włamaniu"
Jak przekazał właściciel nagrania pan Krzysztof z Obornik Śląskich (woj. dolnośląskie), stało się to w sobotnie popołudnie, kiedy akurat nie było go w domu. Według niego, mogło dość do zwarcia na skutek uderzenia pioruna.
- Byłem w Wałbrzychu. W domu w Obornikach nie było nikogo. Przed godziną 18 zadzwoniła do mnie sąsiadka, żeby poinformować, że włączył mi się alarm, co też słychać na nagraniu. Sąsiadka dodała, że była burza i piorun uderzył w mój płot. Kilku sąsiadów miało mieć w związku z tym popalone dekodery i tego typu urządzenia. Na telefon przyszedł mi alert o włamaniu, tak system zareagował na tę sytuację. Wszedłem zdalnie w monitoring, przejrzałem go i zobaczyłem, co się stało, że poszły iskry - relacjonował pan Krzysztof.
- Płot jest stalowy. Nie pojechałem tam jeszcze, ale widzę, że farba na płocie jest popalona. W domu kilka urządzeń przestało działać, mam je w trybie offline. To czujnik gazu i przekaźniki sterujące temperaturą w domu - mówił.
Słowo od eksperta
Redakcja Kontaktu 24 poprosiła o komentarz prof. dr. hab. Szymona Malinowskiego z Instytutu Geofizyki - Zakładu Fizyki Atmosfery Uniwersytetu Warszawskiego. Ekspert potwierdził, że to, co widać na nagraniu, to efekt wyładowania atmosferycznego i bliskiego uderzenia pioruna.
- Ogrodzenie jest metalowe. Widać opory przepływu ładunku. W przypadku takiego wyładowania normalne jest, że sprzęty przestają działać. Pojawiają się przepięcia, które mogą zniszczyć urządzenia i instalacje elektryczne w budynku. Gdyby właściciel posesji miał dobrą ochronę odgromową, nie miałby tego problemu - przyznał.
Wyjaśnił także, że gdyby ktoś przebywał akurat w pobliżu, mogłaby mu się stać krzywda. - Mógłby ucierpieć, szczególnie gdyby stał w rozkroku. To się nazywa napięcie krokowe. Nie musiałby zostać trafiony piorunem bezpośrednio. Wystarczyłaby duża różnica potencjału, wtedy mogłoby kogoś porazić - przekazał.
Źródło: Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24