Badania przeprowadzone przez międzynarodowy zespół naukowców wykazały, że szczep koronawirusa SARS-CoV-2, z którym aktualnie zmagają się chorzy na COVID-19 na niemalże całym świecie, do USA trafił z Europy. Jak zaznaczają badacze, istnieją solidne dowody na to, że za sprawą mutacji wirus ten jest bardziej zaraźliwy, ale nie wykazuje tendencji, by zakażone nim osoby ciężej przechodziły COVID-19.
- (Nowy szczep wirusa - przyp. red.) to obecnie dominująca forma zakażania się ludzi - powiedziała w rozmowie z CNN Erica Ollmann Saphire z Coronavirus Immunotherapy Consortium, będącego częścią pozarządowej organizacji badawczej La Jolla Institute for Immunology z siedzibą w Kalifornii, która wraz z kilkunastoma naukowcami pracowała nad tym badaniem. Jego wyniki, opublikowane w czasopiśmie "Cell", opierają się na wcześniejszych ustaleniach zespołu, które pojawiły się we wstępnej wersji publikacji naukowej (preprincie) udostępnionej w kwietniu.
"Nowy wirus jest sprawniejszy"
Teraz zespół poszedł o krok dalej i nie tylko sprawdził więcej sekwencji genetycznych, lecz także przeprowadził eksperymenty na ludziach, zwierzętach i komórkach w laboratoriach. Wyniki pokazują, że nowa odmiana wirusa jest bardziej powszechna i bardziej zaraźliwa niż jej poprzedniczki.
- Wiemy, że nowy wirus jest sprawniejszy. Jednak na pierwszy rzut oka nie wygląda na to, by był groźniejszy - powiedziała Saphire.
Mutacja wpływa na białko kolczaste - strukturę używaną przez wirusa, by dostać się do komórek, które infekuje. Teraz badacze sprawdzają, czy ma to wpływ na to, czy wirus może być kontrolowany przez szczepionkę. Te obecnie testowane są w większości ukierunkowane na białko kolczaste, ale zostały stworzone jeszcze na podstawie starszych szczepów wirusa.
Mutacje SARS-CoV-2
Badania potwierdzają wcześniejsze doniesienia sugerujące, że mutacja sprawiła, że nowy wariant wirusa stał się bardziej powszechny. Naukowcy nazywają go G614 i przekonują, że prawie całkowicie zastąpił on pierwszą odmianę, która rozprzestrzeniła się w Europie i USA, nazywaną D614.
"Nasze badania o globalnym zasięgu pokazują, że wariant G614 rozprzestrzenił się szybciej niż D614. Naszym zdaniem ten szczep może być bardziej zaraźliwy. Nie znaleźliśmy dowodów na to, by wpływał on na stopień zaawansowania choroby" - napisali w "Cell" naukowcy z biolożką Bette Korber na czele.
Zdaniem Lawrence'a Younga, profesora onkologii medycznej z brytyjskiego University of Warwick, to mogą być dobre wieści.
"Obecne badania sugerują, że choć wariant G614 może być bardziej zaraźliwy, to nie jest bardziej patogenny. Jest nadzieja, że w miarę rozprzestrzeniania się zakażenia SARS-CoV-2 wirus może stać się mniej patogenny" - napisał Young w oświadczeniu.
G614
Zespół naukowców badał próbki pobrane od różnych pacjentów z całej Europy i Stanów Zjednoczonych i dokonał sekwencji genomów. Porównał je z tymi, które były dostępne publicznie. To pomogło specjalistom opracować mapę rozprzestrzeniania się tych dwóch szczepów.
"Do 1 marca 2020 roku wariant G614 był rzadko spotykany poza Europą, ale pod koniec marca jego częstotliwość występowania na całym świecie wzrosła" - napisali naukowcy, dodając, że nawet gdy szczep D614 powodował rozległe epidemie, w takich miejscach jak Walia, czy amerykański stan Waszyngton, to nowy wariant - G614 - "przejmował kontrolę" zawsze wtedy, gdy tylko się pojawił.
"Wzrost częstotliwości występowania G614 często pojawiał się na długo po tym, gdy wprowadzano nakaz pozostawania w domach" - napisali naukowcy. Jest jednak kilka wyjątków, gdzie starsza forma D614 nigdy nie została zastąpiona nowszą. Tak było między innymi w kalifornijskim hrabstwie Santa Clara oraz na Islandii.
Zdaniem badaczy większa zaraźliwość nowym szczepem SARS-CoV-2 może być spowodowana tym, że szybciej namnaża się on w drogach oddechowych: nosie, gardle czy zatokach. Ale testy przeprowadzone na tysiącu zakażonych pacjentów nowym szczepem w Wielkiej Brytanii nie wykazały, by przebieg choroby COVID-19 był poważniejszy niż w przypadku tych, którzy złapali stary szczep.
- Wszystkie wyniki potwierdziły, że szczep G był od trzech do dziewięciu razy bardziej zaraźliwy niż szczep D. Mamy teraz dowody w postaci eksperymentu, które częściowo potwierdzają to, co przedstawiła Bette Korber - przekazał David Montefiori z Uniwersytetu Duke'a w Karolinie Północnej, który wraz ze współpracownikami testował wirusa w laboratorium w Wielkiej Brytanii.
Da się go zneutralizować
Jak przekazała Erica Ollmann Saphire, mutacja G614 może być zneutralizowana przez surowicę pobraną z krwi od ludzi, którzy przebyli chorobę wywołaną koronawirusem. Jej zespół zbadał krew pochodzącą od sześciu osób z San Diego, które wygrały walkę z COVID-19.
- Sprawdziliśmy, czy zakres przeciwciał w ich krwi był równie skuteczny w neutralizowaniu nowego szczepu wirusa, tak jak i starego. Okazało się, że było trochę lepiej - powiedziałą Saphire, dodając, że była to ulga.
Badacze obawiali się tego, że jeśli nowa mutacja wirusa będzie namnażała się szybciej i na wyższym poziomie, to jej zneutralizowanie przez układ odpornościowy będzie wymagało większego wysiłku. - U sześciu osób z San Diego tak nie było - dodała badaczka.
Naukowcy zaznaczają jednak, że potrzeba więcej badań, by dowiedzieć się, jak te zmiany mogą wpłynąć na stan epidemii oraz pacjentów.
- Możliwe są pewne konsekwencje w pracy nad szczepionką. Badamy je - powiedział Montefiori. Specjaliści będą przyglądać się także innym mutacjom, które mogą się pojawić.
- Należy zachować czujność - przestrzegała Saphire.
Autor: dd/map / Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: NIAD (CC BY 2.0)