Historia wrocławskiej sarny, która biegała z butelką na głowie, ma szczęśliwe zakończenie. Wolontariusze EkoStraży poinformowali, że zwierzę jest już wolne. W ostatnim czasie w poszukiwania zaangażowanych było wiele osób.
Sarna pojawiła się w środę rano przy potoku Ługowina we Wrocławiu. Zwierzę spotkał pan Piotr, który uprawiał poranny jogging.
- Myślałem, że to zwykła sarenka, ale widzę, że ma butelkę. Zacząłem do niej podchodzić. Nie liczyłem na to, że uda mi się tak blisko podejść - opowiadał mężczyzna w rozmowie z portalem tvnmeteo.pl.
Sarna uciekła do potoku. Miała problemy, by z niego wyjść, jednak po chwili jej się udało stamtąd wydostać. Mężczyzna podszedł do sarny i próbował ją złapać, ale zwierzę odskakiwało. - I wtedy straciłem ją z oczu - dodał.
"Nie może jeść, pić, ma ją też na oczach"
- Zrobiło to na mnie bardzo duże wrażenie. Pierwsza moja myśl była taka, że ona jest chora, że ktoś założył jej gorset. Ale nie, widzę, że to jest obcięta butelka i włożyła w nią głowę. Najgorsze było to, jak sobie uświadomiłem, że ta butelka od dołu jest zamknięta. Zwierzę nie może jeść, ani pić, ma butelkę na oczach - opowiadał pan Piotr.
Mężczyzna, gdy widział, że jemu samemu nie uda się uratować sarny, postanowił poszukać pomocy. Wydarzenie było na tyle dziwne, że nie każdy chciał mu uwierzyć.
- Sarna z butelką na głowie, to brzmi trochę kosmicznie - opowiadał. Z pomocą przyszła mu jednak osoba z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, która przekazała mu numer do wolontariuszy z EkoStraży. W ten sposób rozpoczęła się akcja poszukiwawcza sarny.
Wolontariusze EkoStraży apelowali w mediach społecznościowych, aby nie próbować łapać sarny w pojedynkę.
- Kilka osób zaczęło szukać sarny i wieczorem ją znaleźli w innej części Wrocławia, jakiś kilometr od miejsca, gdzie ja ją znalazłem. Ponoć ją mieli, ale im się wyślizgnęła - tłumaczył pan Piotr. Mężczyzna postanowił umieścić zdjęcia na Facebooku, by nagłośnić sprawę.
Poszukiwania wznowiono w czwartek po południu. Wieczorem udało się zlokalizować miejsce przebywania sarny. - Nie udało się nam, było bardzo blisko. Przeskoczyła ogrodzenie, ma jeszcze w sobie dużo siły - poinformowała po godzinie 21 w rozmowie z tvnmeteo.pl Anna Chrobot z EkoStraży.
Ostatecznie jeszcze przed północą w czwartek EkoStraż poinformowała na swoim profilu o szczęśliwym finale historii. "Słynna wrocławska sarna uwolniona ze śmiertelnej pułapki, którą miała na głowie. Okazała się nią plastikowa butelka po wodzie. Dokonali tego mieszkańcy ulicy Arbuzowej we Wrocławiu. Dziękujemy! Sarna - już w pełni wolna - pobiegła w dal" - czytamy.
Lekcja na przyszłość
Pan Piotr ma nadzieję, że nagłośnienie tej sprawy da ludziom do myślenia.
- Może kogoś to uświadomi, jakie są konsekwencje zaśmiecania. To jest problem plastików i bezmyślności - dodał na koniec pan Piotr.
Autor: dd/aw / Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Walendowski