Pomysł kolonizacji Marsa (Mars One) rodzi wiele wątpliwości. Studenci z prywatnej amerykańskiej uczelni uważają, że ten ambitny plan, przy obecnym poziomie technologicznym, jest niewykonalny. - Ludzie umarliby z głodu - uświadamiają.
Doktoranci z Instytutu Technologicznego w Massachusetts (MIT) w USA przeanalizowali praktyczną stronę akcji Mars One.
Jedzenie potrzebne do życia
Bazując na obecnym poziomie technologii, eksperci zauważyli, że lądowanie i osiedlenie się ludzi na Marsie - z racjonalnego punktu widzenia - jest niemożliwe.
Uważają, że załoga bez odpowiedniego sprzętu nie byłaby w stanie przeżyć w tak ekstremalnych warunkach, jakie panują na Marsie.
Ponadto każda nieprzewidziana usterka mogłaby się przyczynić do niepowodzenia marsjańskiej misji. A co najważniejsze, ochotnikom, którzy pragną spędzić resztę swojego życia na Czerwonej Planecie, grozi śmierć głodowa.
"Trzeźwe analizy"
Studenci MIT, posiłkując się powszechnie dostępnymi informacjami na temat misji Mars One, stworzyli symulację kosmicznej podróży na Czerwoną Planetę. Odkryli problemy, które wprawiły w osłupienie samych wykonawców analizy.
- Staraliśmy się racjonalnie podejść do naszych badań - informuje Sydney Do, jeden z naukowców - Idea stworzenia ludzkiej kolonii na Marsie znajduje się w kręgu moich zainteresowań - dodaje.
Skąd wziąć jedzenie?
Najwięcej wątpliwości budzi właśnie kwestia pożywienia. Trudno przecież przetransportować jedzenie z Ziemi, które miałoby wyżywić astronautów do końca życia. Dlatego w planach jest wykorzystanie bogactwa środowiska Czerwonej Planety i stworzenie na jej powierzchni plantacji roślin. Według założeń misji, nasiona przetransportowane z Ziemi mają rosnąć w warunkach szklarniowych.
- Rośliny produkują tlen, który w większej ilości w "zamkniętym" środowisku może spowodować łatwe wzniecenie ognia - informuje Do.
Specjaliści tłumaczą, że przy rolnictwie przydatne mogą być maszyny rolnicze. Ciężkie urządzenia przyczyniają się do zmiany składu pierwiastków występujących w powietrzu. Okazuje się, że azot jest niezbędny do utrzymania odpowiedniego ciśnienia w atmosferze. Powstały nawet specjalne maszyny, które mają nadzór nad składem atmosfery. Jednak technologia, która pozwala kontrolować zawartość tlenu w powietrzu, nigdy nie została przetestowana na innej planecie. Nie wiadomo, czy maszyna w innych warunkach będzie działała prawidłowo.
Śmiertelne awarie
Oprócz problemu z wyżywieniem naukowców zastanawia jeszcze aspekt techniczny. W pozaziemskich misjach wszelkie awarie są bardzo poważne i mogą doprowadzić do niepowodzenia projektu i śmierci jej uczestników.
Agencja NASA opracowała system recyklingu moczu, który pozwala w 90 proc. zamienić mocz na wodę zdatną do picia. Jednak na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej system zawiódł. Z powodu jego awarii astronauci w bezgrawitacyjnych warunkach stracili część masy kostnej i wapnia. Jeśli podobna sytuacja zdarzyłaby się daleko od Ziemi, jej skutki mogłyby być katastrofalne.
Dyrektor zabiera głos
Wszystkim analizom sprzeciwia się główny realizator misji Bas Lansdorp. Uważa, że studenci oparli się na niepoprawnych i niekompletnych danych.
- Konsultowałem się z najwyższej klasy specjalistami z danej dziedziny, którzy upewnili mnie, że obecna technologia sprawdzi się w marsjańskich warunkach - wyjaśnia Bas.
Są jednak aspekty, w których Lansdorp zgadza się ze studentami MIT.
- Obecnie naszym największym problemem są awarie. Opracowujemy najlepszy sposób radzenia sobie w nieprzewidywanych sytuacjach na Marsie - tłumaczy Bas. Dodaje przy tym, iż "wierzy, że uda im się rozwiązać tę komplikację, jak i każdą inną".
- Mam nadzieję, że projekt dojdzie do skutku i wszystko potoczy się według planu - podkreślił.
Marsjańskie reality show
Mars One to prywatne przedsięwzięcie Holendra Bas Lansdorpa, którego celem jest stworzenie ludzkiej kolonii na Marsie. Projekt zakłada wysłanie na sąsiednią planetę grupę ludzi, których głównym zadaniem będzie po prostu przeżycie na nieznanej ziemi. Dodatkowo, planuje się relacjonowanie ich egzystencji w mediach na całej Ziemi. Misja stanie się prawdziwym reality show, jakiego jeszcze Ziemianie nie widzieli.
Wstępna selekcja
Zapaleńców chętnych na podróż w jedną stronę na czwartą planetę Układu Słonecznego nie brakuje. Zgłosiło się 202 586 kandydatów, z czego do drugiej rundy zakwalifikowało się 1 058 osób ze 107 państw. Bardziej odważni okazali się mężczyźni. Stanowią oni 55 proc. uczestników. Z racji, że misja ma trwać długie lata większość entuzjastów kosmicznych wycieczek jest poniżej 36. roku życia.
Pierwsza ekipa, składająca się z czterech osób, ma wylądować na Marsie w 2025 roku. Ten pierwszy etap wyceniono na 6 miliardów dolarów. Jeśli wszystko będzie szło zgodnie z planem, następni uczestnicy mają dołączać do grupy co dwa lata.
Autor: AD/kt / Źródło: Popular Science
Źródło zdjęcia głównego: Reuters