We wtorek o godz. 14:30 kapitan Wrona wylądował awaryjnie Boeingiem 767 na lotnisku im. Chopina. Widzialność wynosiła wówczas 10 km, chmury były 1,5 km nad ziemią, a termometry pokazywały 13 st. C. - To idealne warunki do lądowania i wielkie szczęście - ocenia Wojciech Raczyński, synoptyk TVN Meteo. Szczęście tym większe, że już następnego dnia rano z powodu mgieł zamknięto trzy lotniska.
Jeszcze nad ranem, w Dzień Wszystkich Świętych, widzialność na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie wynosiła 5 km, ale powietrze było zamglone.
- Taka sytuacja pogodowa jesienią zazwyczaj nie trwa dłużej niż do godz. 12 - mówi Raczyński. Zaznacza jednak, że los sprzyjał załodze kapitana Wrony.
Lądowanie awaryjne nastąpiło ok. godz. 14:30 w idealnych warunkach pogodowych. - Podstawa chmur w momencie lądowania była na wyskości 1,5 km, było też 13 st. C, wiatr wiał słabo. To bardzo dobre parametry - wyjaśnia Raczyński.
- Aż taka poprawa widzialności to wielkie szczęście - dodaje meteorolog.
Wyjątkowo ładne święto
Szczęście jest tym większe, że Dzień Wszystkich Świętych kojarzy nam się z pogodą bardzo brzydką.
- Aura bywa różna. Kilka lat temu 1 listopada padał już śnieg. Bywały jednak też takie, które jak tegoroczny, były ciepłe i suche. Nie pamiętam jednak tak dobrej pogody w Święto Zmarłych - wspomina synoptyk TVN Meteo.
Mgły i paraliż lotniczy
Już w czwartek rano z powodu mgieł zamknięto lotniska w Warszawie, Krakowie, Poznaniu i Łodzi. Obecnie funkcjonują wszystkie porty z wyjątkiem stołecznego.
Tam wciąż trwa usuwanie skutków awaryjnego lądowania Boeinga 767.
- Jesteśmy obecnie pod wpływem tzw. zgniłego wyżu, którego centrum znajduje się nad Ukrainą, stąd mgły występują tak intensywnie - mówi Wojciech Raczyński.
- Rzadko jednak pojawiają się one w ciągu dnia. Cykl ich występowania trwa od wieczora do rana. Później ziemia nagrzewa się, jest więcej słońca i mgły znikają. Zdarzają się jednak przypadki, kiedy widzialność jest ograniczona przez zamglenia całą dobę - wyjaśnia meteorolog.
Autor: ar//ŁUD / Źródło: TVN Meteo