To susza stoi za 30-procentowym wzrostem liczby dzikich zwierząt zarażonych wścieklizną w amerykańskim stanie Teksas. Wirus łatwo rozprzestrzenia się wśród zwierząt, które tłoczą się u wodopojów.
Liczba przypadków wścieklizny odnotowanych w środkowym Teksasie w 2011 roku była aż o 30 proc. wyższa niż w roku 2010. Jak się okazuje, stoi za tym susza nękająca stan od wielu miesięcy.
- Ponieważ część wodopojów wyschła, zwierzęta muszą tłoczyć się przy kilku funkcjonujących zbiornikach wodnych. To sprzyja rozprzestrzenianiu się wirusa - mówi Chris van Deusen, rzecznik Texas Department of State Health Services.
Chore skunksy
Ponad połowę wszystkich zarażonych zwierząt stanowią skunksy, dlatego TDSHS skierował swoje działania najpierw w ich stronę. Jego pracownicy rozkładają w okolicach, gdzie znaleziono najwięcej chorych skunksów przynęty - ryby, kawałki sera, jajka - nasączone szczepionką.
- Taka metoda sprawdziła się już w przypadku lisów wirginijskich i kojotów, liczymy na to, że i tym razem uda nam się zapobiec epidemii - mówi van Deusen.
Susza od wielu miesięcy
Susza w Teksasie trwa od 2011 roku. W grudniu raport ws. suszy w USA wykazał, że 84 proc powierzchni stanu cierpi na dotkliwy brak wody, w tym 2/3 odczuwa skrajne niedobory.
Intensywne opady na początku 2012 r. nieznacznie poprawiły sytuację, jednak danych opublikowanych 20 marca nadal 56 proc. Teksasu cierpi z powodu suszy, w tym 35 proc. ma poważne problemy związane z brakiem wody.
Autor: //map / Źródło: accuweather.com