W wyniku trwających od trzech miesięcy pożarów w Australii zginęło już 28 osób. W najbliższych dniach pogoda ma być spokojniejsza, jednak według prognoz, to jeszcze nie koniec upałów.
Wzrósł tragiczny bilans pożarów w Australii. Kolejną ofiarą jest strażak, który zginął podczas dogaszania pożaru w stanie Wiktoria. Jak zapowiedział premier kraju Scott Morrison, w sprawie śmierci mężczyzny zostanie przeprowadzone dochodzenie.
Pożary buszu nie należą do niezwykłych zjawisk występujących w Australii w porze letniej. Tegoroczny sezon pożarowy rozpoczął się jednak wcześniej niż zwykle - busz płonie od prawie trzech miesięcy. Z uwagi na postępujące zmiany klimatu pożary są coraz trudniejsze do opanowania.
Do tej pory spłonął obszar o powierzchni 10,3 miliona hektarów, odpowiadający mniej więcej terytorium Korei Południowej. W Nowej Południowej Walii w niedzielę płonie nadal 111 pożarów, z czego 40 nie zostało jeszcze opanowanych. W stanie ponad dwa tysiące domów zostało zniszczonych.
Departament Straży Pożarnej i Pogotowia Ratunkowego Australii Zachodniej przekazał w niedzielę, że wymykający się spod kontroli ogień na południu stanu jest nieprzewidywalny i stanowi potencjalne zagrożenie dla ludzi i budynków.
Jak prognozują australijscy meteorolodzy, przez kilka najbliższych dni w kraju nastąpi poprawa warunków pogodowych, co może dawać nadzieję na zapanowaniem nad szalejącymi pożarami. Jednak władze ostrzegają, że ochłodzenie będzie chwilowe, a upały mają jeszcze powrócić.
Krytyka rządu
Premier Morrison odrzucał wszelkie powiązania między prowadzoną przez swój rząd polityką klimatyczną a pożarami buszu. Stojąc w obliczu rosnącej presji społeczeństwa, zaznaczył, że polityka będzie prowadzona w kierunku poprawy sytuacji ekologicznej i działania w sprawie ograniczenia emisji.
- Chcemy zrobić wszystko, by zredukować emisje, a także być w tym coraz lepsi - stwierdził.
Morrison spotkał się z ogromną krytyką ze strony Australijczyków i opozycji mówiącą o tym, że jego rząd nie podjął odpowiednich działań przed rozpoczęciem sezonu pożarowego. Premier przyznał, że gdy ogień zaczął trawić kraj, można było zaangażować się bardziej.
- Były rzeczy, z którymi można było poradzić sobie od razu znacznie lepiej - powiedział.
Lider opozycji Anthony Albanese powiedział z kolei w niedzielę, że rząd federalny powinien był działać wcześniej, aby zaradzić tej katastrofie. - Faktem jest, że pożary buszu nie uznają granic państwowych i terytorialnych - powiedział dziennikarzom Albanese.
Autor: kw/aw / Źródło: Reuters