Zespół naukowców z Amerykańskiej Agencji Kosmicznej NASA odkrył, że pożary lasów tropikalnych w Azji południowo-wschodniej i Afryce, zwiększają stężenie ozonu w atmosferze w rejonie zachodniego Pacyfiku.
Specjaliści najpierw zauważyli, że w okolicy wyspy Guam stężenie ozonu, czyli groźnego gazu cieplarnianego, wzrosło aż trzykrotnie. Ozon, który wpływa na globalne ocieplenie, to tzw. ozon troposferyczny, znajdujący się w najbliższej powierzchni Ziemi warstwie atmosfery. Nie należy go mylić z ozonem stratosferycznym, który odpowiedzialny jest za dziurę ozonową i chroni naszą planetę przed szkodliwym, nadmiernym promieniowaniem słonecznym.
Duże stężenie groźnych gazów
Tymczasem ilość pary wodnej w powietrzu w tym regionie spadła. Zmienienie udziału tego gazu i zwiększenie stężenia ozonu wykryli dzięki badaniom prowadzonym z pokładu samolotu. W składzie powietrza oprócz ozonu znaleźli takie związki jak cyjanowodór i acetonitryl, które to pochodzą z pożarów.
- Kiedy notujemy wysokie stężenie ozonu, wtedy obserwujemy zazwyczaj także wysoką koncentrację tych gazów. Oznacza to, że pożary lasów odgrywają znaczącą rolę podczas produkcji ozonu - powiedział Daniel Anderson, autor badań.
Modelowe analizy
Naukowcy za pomocą komputerowego modelu odtworzyli trasę, jaką pokonują szkodliwe związki w atmosferze, żeby dowiedzieć się, gdzie jest ich źródło. To głównie kierunki wiatru przyczyniły się do tego, że cząsteczki pochodzą znad Azji południowo-wschodniej oraz środkowej Afryki. W miejscach tych rosną lasy tropikalne, które w dużej mierze trawi ogień.
- Byliśmy zaskoczeni wynikiem modelowania, ponieważ obraz jaki otrzymaliśmy był bardzo czytelny - powiedział Anderson.
Autor: AD/jap / Źródło: NASA
Źródło zdjęcia głównego: NASA