Załogowa misja na Marsa przy dzisiejszym poziomie techniki mogłaby się źle skończyć dla astronautów. Dzięki pomiarom, jakie przeprowadził Curiosity wiadomo, że na razie nie dysponujemy technologiami, które pozwoliłyby na, by to odbyło się bezpiecznie. Ilość promieniowania, na jakie narażeni byliby w czasie samej podróży astronauci, jest gigantyczna.
Dzięki Curiosity wiadomo na pewno, że astronauci, którzy wybiorą się na Marsa, w czasie swojej podróży będą narażeni na to, że na ich organizmy wpłynie potężna dawka szkodliwego promieniowania kosmicznego.
660 milisiwertów
Robot policzył wysokoenergetyczne cząsteczki, na które natknął się w ciągu trwającego osiem miesięcy lotu na Czerwoną Planetę. Jak się okazało, Curiosity dziennie "przyjmował" 1,84 milisiwertów (siwert to jednostka, która odnosi się do działania promieniowania jonizującego na organizmy żywe). Wyliczono, że jeden podróżujący z Ziemi na Marsa i z Marsa na Ziemię astronauta musiałby przyjąć 660 milisiwertów promieniowania, tymczasem w ciągu całego życia człowiek może mieć styczność z maksymalnie 1000 milisiwertami promieniowania. Taka dawka sprawia, że ryzyko, iż człowiek umrze na raka, wzrasta o pięć procent.
Nie wyliczono przy tym, ile promieniowania astronauta musiałby przyjąć na samym Marsie. Jednak atmosfera Czerwonej Planety jest bardzo rozrzedzona, przez co stanowi słabą barierę ochronną przed promieniowaniem.
Skrócić czas podróży
Dzięki analizom pomiarów, których dokonali pracownicy Southwest Research Institute w Boulder ameykańskim stanie Kolorado, wiadomo, że póki co nie dysponuje się technologiami, które pozwoliłyby człowiekowi bezpiecznie postawić nogę na Marsie. Gdyby tradycyjne napędzanie statku kosmicznego zamienić na zasilanie nuklearne, nad czym się pracuje, sytuacja zmieniłaby się diametralnie. Podróż na Marsa trwałaby nie miesiące, a tygodnie, przez co astronauci doświadczaliby mniejszych ilości promieniowania.
Autor: map/mj / Źródło: BBC