19 mln euro rocznie będzie nas kosztować członkostwo w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), do której dziś przystępujemy. Czy warto wydawać te pieniądze?
W czwartek zakończy się długa droga Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Umowę o przystąpieniu naszego kraju do ESA podpiszą po południu w Warszawie wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak i dyrektor generalny agencji Jean-Jacques Dordain.
Czym jest ESA
ESA to europejski odpowiednik amerykańskiej agencji kosmicznej NASA. Istnieje od 1975 roku i jest jedną z głównych agencji kosmicznych na świecie. Jej roczny budżet wynosi ok. 4 mld euro.
- Kosmos to jest wspólne zajęcie. Jedynie Stany Zjednoczone - jako potęga - mogą sobie pozwolić na samodzielne przedsięwzięcia w tej dziedzinie. Europa musi to robić w sposób zintegrowany. Polska - wstępując do ESA - staje się siódmym-ósmym, pod względem potencjału intelektualnego, przemysłowego członkiem tej organizacji - przekonuje prof. Zbigniew Kłos z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk.
Polscy naukowcy na światowym poziomie
Agencja zatrudnia około 2200 pracowników ze wszystkich krajów członkowskich, w tym naukowców, inżynierów, informatyków.
- Wstąpienie do ESA oznacza, że specjaliści, których zatrudniamy i będziemy zatrudniać, nie będą już musieli wyjeżdżać za granicę, by realizować się zawodowo - mówi Mateusz Józefowicz, prezes Mars Society Polska i ABM Space Education, jednej z pierwszych w Polsce prywatnych firm koncentrujących się na technologiach kosmicznych.
A Mateusz Wolski z Przemysłowego Instytutu Automatyki i Pomiarów w Warszawie, współorganizator akcji "Polska w ESA", dodaje: - Przystąpienie Polski do ESA oznacza też, że nasze zespoły badawcze zyskują pełnoprawny dostęp do wyników badań prowadzonych w przestrzeni kosmicznej. To ważne zwłaszcza dla astronomów, astrofizyków i przedstawicieli tych nauk, w których wykorzystuje się dane z teleskopów orbitalnych czy planetarnych misji badawczych. Dzięki temu nasi naukowcy staną się w pełni równorzędnymi parterami dla kolegów z zagranicy.
Szanse dla polskiej gospodarki
Członkostwo w agencji da polskim instytutom i firmom możliwość pełnego udziału w europejskich projektach w sferze badań i przemysłu kosmicznego. Gwarantuje to roczna, podstawowa składka Polski do ESA, wynosząca 19 mln euro. Nasze firmy muszą dostać kontrakty na większość tej kwoty.
Dodatkowo ze względu na to, że jesteśmy nowym krajem członkowskim w agencji, nasze firmy przez pięć lat będą startowały w przetargach na preferencyjnych warunkach.
- Uczestnictwo Polski w ESA umożliwi nam zwiększenie rozwoju przemysłu kosmicznego w Polsce. A przemysł kosmiczny na świecie jest najbardziej intratnym przemysłem, który przynosi największy zwrot inwestycji - argumentuje prof. Piotr Wolański z Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej, przewodniczący Komitetu Badań Kosmicznych i Satelitarnych PAN.
- Wejście naszego kraju do Europejskiej Agencji Kosmicznej jest szansą dla krajowego przemysłu na zdobycie nowych kompetencji. Wzmocni to konkurencyjność sektorów lotniczego, obrony i informatycznego. Miarą sukcesu będzie liczba firm oraz nowo powstałych miejsc pracy w sektorze technologii satelitarnych - dodaje Mateusz Wolski.
Jeden z 19
Obecnie do ESA należy 19 krajów: Austria, Belgia, Czechy, Dania, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Luksemburg, Niemcy, Norwegia, Portugalia, Rumunia, Szwajcaria, Szwecja, Wielka Brytania oraz Włochy. Na mocy porozumienia o współpracy we władzach ESA zasiada także przedstawiciel Kanady.
Autor: mm/rs / Źródło: PAP