Rok temu w okolicach Wolsztyna znaleziono pierwszego w Polsce kleszcza z gatunku Haemaphysalis concinna. Jak mówią specjaliści, odkryto już kilka siedlisk tego pasożyta. Jego rodzimym środowiskiem są lasy i stepy w Azji.
Nie ma jeszcze polskiej nazwy, w naszym kraju znaleziono go po raz pierwszy w zeszłym roku w okolicy Wolsztyna, a pochodzi ze stepów i lasów Azji. Kleszcz z gatunku Haemaphysalis concinna jest już coraz powszechniejszy w Polsce.
- Jest odkrytych kilka stanowisk tego kleszcza. Nam udało się zebrać tych kleszczy naprawdę bardzo dużo, to było około 420 sztuk - powiedziała Dorota Dwużnik z Zakładu Parazytologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, która zajmuje się badaniami nad osobnikami Haemaphysalis concinna.
Jednak jak mówi dr Marta Hajdul-Marewicz, autorka bloga "Za-kleszcz-ona Polska", kleszcze z tego gatunku są już znane.
- To nie jest do końca nowy gatunek, dlatego ze został opisany w roku 1953. Jest to kleszcz, który jest spotykany dosyć często w Niemczech, w Czechach, w Austrii, w Rumunii, natomiast jego naturalnym środowiskiem są stepy i lasy azjatyckie, dlatego może mówimy, że jest nowy. Przemieszcza się głównie na drobnych gryzoniach, ale również na małych ssakach - powiedziała.
Polskie badania nad Haemaphysalis concinna trwają od zeszłego roku. Kleszcz ten może przenosić i powodować groźne choroby - kleszczowe zapalenie mózgu, ostre gorączki czy syberyjski tyfus kleszczowy. Jak na razie nie udowodniono jego szkodliwego działania na człowieku. Dużo bardziej zagrożone są zwierzęta. Kleszcze te żerują na jeleniowatych, ptakach, gadach, zwierzętach gospodarskich oraz gryzoniach. To właśnie na tej ostatniej grupie Haemaphysalis concinna są spotykane najczęściej.
Coraz powszechniejsze
Jak twierdzą specjaliści, kleszcze - każdego gatunku - są coraz większym problemem.
- Pacjentów jest coraz więcej, ale jest to związane z tym, że aktualnie jest obserwowana plaga kleszczy. Aczkolwiek chcę od razu powiedzieć, że nie każdy kleszcz jest zakażony i nie każde ukłucie kończy się przekazaniem zakażenia - powiedział dr Łukasz Pielok z Oddziału Zakaźnego Szpitala Miejskiego im. Józefa Strusia w Poznaniu.
Mimo to zawsze trzeba być ostrożnym i kontrolować zarówno ciało swoje, jak i swoich podopiecznych.
- Jeśli zobaczymy takiego kleszcza, to przede wszystkim nie panikujemy. Jak najszybciej pozbywamy się tego pasożyta. Jeżeli już jest wkleszczony w nasze ciało, należy go złapać, najlepiej pęsetą, ewentualnie jakimś innym narzędziem, jak najbliżej skóry i jednym zdecydowanym ruchem pozbyć się z naszego ciała, następnie takie miejsce należy zdezynfekować, to jest bardzo ważne dla ochrony naszego zdrowia - dodała Hajdul-Marewicz.
Usunąć i obserwować
Lekarze zalecają, by z usunięciem kleszcza udać się do ośrodków zdrowia, do pielęgniarki, przychodni czy do lekarza, ale nie na szpitalny oddział ratunkowy. Zachęcają także, żeby nie bać się samodzielnego usuwania pasożyta.
Po pozbyciu się kleszcza należy obserwować dokładnie miejsce ukąszenia.
- Jeżeli wokół miejsca żerowania kleszcza pojawi się czerwony rosnący rumień, to na pewno mamy do czynienia z boreliozą. Jeżeli kilka tygodni po żerowaniu kleszcza pojawiają się objawy grypopodobne, czyli gorączka, łamanie w kościach, senność, u dzieci może to być również nadpobudliwość, to wówczas konieczna jest wizyta u lekarza - powiedziała Hajdul-Marewicz.
Całość rozmowy z dr Hajdul-Marewicz zobaczysz tutaj:
Autor: kw/rp / Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Polska i Świat