Pustkowie, auto i powódź. Grupa Australijczyków utknęła w nieznanym terenie, ponieważ ich auto zapadło się w grząskim gruncie. Musieli nocować w samochodzie. Nad ranem część osób wyszła szukać pomocy. By wezwać pomoc, musieli odbyć 12-godzinną wędrówkę.
W odległej części stanu Queensland w niedzielę utworzyły się powodzie. Przez region podróżowało pięć osób, wśród nich był ojciec z 10-letnim synem. Podmokły teren sprawił, że ich auto zablokowało się w błocie.
Przeczekali noc, szli 12 godzin
Ponieważ zaczynało robić się ciemno, grupa zdecydowała się przenocować w samochodzie, a rano wyruszyć na poszukiwanie pomocy. Ojciec z synem pozostali w aucie, pozostałe osoby wydostały się z pojazdu i przez około 12 godzin szły przed siebie, by znaleźć jakąkolwiek osadę.
Po około 50 kilometrach im oczom ukazało się miasto Mount Isa. Natychmiast wezwano ekipę ratunkową.
Śmigłowiec RACQ LifeFlight Rescue wyruszył z Mount Isa.
Australijskie media podały, że ojca i syna udało się odnaleźć, gdy siedzieli na dachu pojazdu i wypatrywali ratunku. Żaden z nich nie potrzebował pomocy medycznej.
Autor: kw/dd / Źródło: Reuters