Nową, niebezpieczną rozrywkę znaleźli mieszkańcy rumuńskiego miasta Busteni i turyści odwiedzający Dolinę Prahova. Przestało im wystarczać fotografowanie niedźwiedzi, które przychodzą szukać pożywienia w miejscowych śmietnikach. Co śmielsi karmią dzikie zwierzęta z ręki czekoladą, wafelkami, chipsami i owocami.
Nagranie z Busteni - turystycznej miejscowości w Karpatach Południowych - pokazuje sceny, które rozgrywają się w mieście niemal co wieczór. Dziesiątki osób gromadzą się w miejscach, które odwiedzają niedźwiedzie, poszukujące w miejscowych śmietnikach żywności. Niektórzy z widzów wabią misie gotowymi przekąskami - słodyczami, chipsami i owocami.
Są nawet śmiałkowie, którzy próbują oswoić niedźwiedzie, zwłaszcza młode osobniki, serwując im przysmaki prosto z ręki i próbując przy tym pogłaskać zwierzaka. Scena wygląda sielankowo. Jednak kiedy matka młodych okazuje zaniepokojenie albo zwierzęta próbują zejść na ulicę i zbliżyć się do ludzi, zgromadzeni w pośpiechu uciekają do samochodów albo na wysokie płoty.
"Nie powinny sie rozleniwiać"
Chociaż "integracja" z niedźwiedziami cieszy się sporą popularnością, nie wszystkim podoba się takie postępowanie. - Nie mogę w to uwierzyć, jest mi przykro. Tak nie powinno być. One powinny polować, a nie rozleniwiać się i schodzić do miasta - mówi jeden z mieszkańców.
- Nie będą umiały dostosować się do dzikiego życia. Ludziom brakuje wiedzy na ten temat. Takie karmienie szkodzi zwierzętom - dodaje inny.
Sytuację próbują ratować służby leśne, które patrolują teren i odwożą do lasu zwierzęta, które zapuściły się do miasta.
Autor: js/rs / Źródło: ENEX