Nagła powódź sparaliżowała Teksas. Po gwałtownej ulewie poziom wody w lokalnych rzekach i potokach wzrósł nawet kilkukrotnie. W zalanym Austin wielu mieszkańców najbardziej zagrożonych jest ewakuowanych do tymczasowych schronów w szkołach i kościołach.
Powódź to efekt ulewnych opadów, jakie przeszły przez środkowy Teksas. W ciągu nocy miejscami spadło nawet 380 l deszczu na metr kwadratowy. Lokalne rzeki błyskawicznie wezbrały i wystąpiły z brzegów.
Zalane ulice i metro
Fala powodziowa zmyła wszystkie nisko zawieszone przeprawy przez rzeki w promieniu około 160 km od Austin. Poziom wody w jednym z potoków w regionie, na co dzień wynoszący około 2 m, do czwartku wzrósł aż pięciokrotnie i nadal wzbierał.
Najgorsza sytuacja panuje w samym Austin, gdzie ludzie są transportowani łodziami, pontonami i helikopterami do schronów przygotowanych w szkołach, kościołach i domach kultury. Woda zalała nie tylko ulice i domy, ale także metro, co dodatkowo utrudnia poruszanie się po mieście.
Feralne resztki huraganu
Powódź w Teksasie jest częściowo spowodowana wpływem huraganu Raymond. Choć żywioł we wtorek rozproszył się nad Pacyfikiem, jego pozostałości przemieściły się nad zachodnie obszary USA, sprowadzając trudne warunki pogodowe.
Jak wyjaśnił Jon Zeitler, meteorolog National Weather Service, zetknięcie resztek huraganu z ciepłymi i wilgotnymi masami powietrza znad Zatoki Meksykańskiej oraz przemieszczającymi się nad nimi chłodnymi prądami zaowocowało intensywnymi opadami, wywołującymi powodzie. Według synoptyków w regionie może pojawić się kolejna burza tropikalna, co grozi powtórką z ulew i powodzi w przyszłym tygodniu.
Autor: js/aw / Źródło: Reuters TV, ENEX