Mieszkańcy Meksyku usuwają skutki potężnego huraganu Willa, który uderzył w wybrzeże tego kraju we wtorek. Wiatr zrywał dachy i linie energetyczne, połamał wiele drzew. Nie ma jednak informacji o ofiarach śmiertelnych.
Huragan uderzył w zachodnie wybrzeże Meksyku w nocy z wtorku na środę czasu polskiego. Wiatr chwilami osiągał prędkość 195 kilometrów na godzinę. Gdy dotarł do lądu, żywioł miał trzecią kategorię w skali Saffira-Simpsona.
Wiat był tak silny, że zrywał linie energetyczne i łamał drzewa. Wiele terenów zostało zalanych. Nie ma jednak informacji o ofiarach śmiertelnych, ani o osobach zaginionych.
"Nic nie działa"
- Myślałam, że to będzie koniec świata - powiedziała Alma Rosa Ramirez, 45 letnia mieszkanka miasta Escuinapa. Jej dom drżał pod naporem porywistego wiatru. Teraz wielu mieszkańców wybrzeża musi posprzątać skutki żywiołu. Jak powiedziała Ramirez, Willa zniszczyła plantacje warzyw, które sprzedaje na lokalnym rynku.
- Wzrośnie poziom ubóstwa w regionie - dodała Ramirez. Sytuacja jest trudna także w innych częściach miasta.
- Nie mogę nawet poruszać się po własnym podwórku. W okolicy wiele domów zostało zniszczonych. Nie ma prądu, gazu. Nic nie działa - mówiła Virginia Medina z innej części miasta Escuinapa.
Zerwanych 30 kilometrów linii energetycznych
Pracownicy elektrowni pracują nad przywróceniem dostępu do prądu. Zniszczenia są jednak zbyt duże, by szybko się z nimi uporać. Jak podają służby energetyczne, długość linii energetycznych zniszczonych przez huragan wynosi około 30 kilometrów.
- Staramy się, by naprawić wszystko tak szybko jak tylko jest to możliwe - powiedział Noe Mauricio, pracownik firmy energetycznej.
Żywioł znacznie stracił na sile w środę, kierując się na północny zachód i w centrum Meksyku. Nadal może przynieść obfite opady deszczu.
Autor: dd / Źródło: Reuters