Refleksje po COP24 w Katowicach są gorzkie. Jeśli nie zmienimy tempa, w jakim postępuje globalne ocieplenie, wyginiemy. - Ta zmiana musi nastąpić. Problem polega na tym, że nasze neolityczne mózgi nie są zainteresowane tym, co będzie pojutrze - mówił geograf i meteorolog Michał Brennek. Materiał "Czarno na białym" TVN24.
W Katowicach, w sobotę 15 grudnia późnym wieczorem zakończył się szczyt klimatyczny ONZ. Wzięli w nim udział przedstawiciele blisko 200 państw świata. Według władz Katowic w trwającym blisko dwa tygodnie szczycie uczestniczyło w sumie ponad 21,5 tysiąca osób.
Pakiet katowicki wprowadza kontrybucję
Szczyt zakończył się osiągnięciem porozumienia, strony przyjęły dokument końcowy konferencji, tzw. Pakiet katowicki. Jest to "mapa drogowa" realizacji Porozumienia paryskiego z 2015 roku, mającego na celu ograniczenie globalnego wzrostu temperatury.
- Z punktu widzenia takiego kraju jak Polska, można powiedzieć, że będziemy mieć pewne wspólne reguły gry, które będą takie same dla całej planety - powiedział Michał Kurtyka, prezydent szczytu klimatycznego w Katowicach. Dodał, że porozumienie w Katowicach to w pewnym sensie wytyczne dla tego, "żeby XXI wiek różnił się od XX i XIX".
Realizacja porozumienia ma odbywać się między innymi za pomocą kontrybucji. Te zobowiązują do współpracy i wspierania państw rozwijających się przez te rozwinięte. Kontrybucja ma opierać się na zasadzie suwerenności.
- Co pięć lat każde państwo świata będzie zgłaszało swoją kontrybucję. I ona ma być oparta o fundamentalną zasadę. Każdy sam definiuje, jaką kontrybucję chce wnieść do tego solidarnego, wspólnego wysiłku - zaznaczył Kurtyka.
Czy zdążymy zapobiec katastrofie?
Eksperci zastanawiają się, w jakim stopniu, ustalenia szczytu realnie przyczynią się w walce ze zmianami klimatu.
- Przedsięwzięcie, któremu musimy się teraz oddać z całą mocą, bo naprawdę mamy mało czasu, jest niespotykanej skali. Nigdy w historii ludzkości nie podejmowano tak poważnego, tak globalnego wyzwania. I nigdy nie robiono tego w tak krótkim czasie - mówił geograf i meteorolog Michał Brennek. Podkreślił, że ludzkość niedługo może zderzyć się ze ścianą. - Zmiana musi nastąpić, bo wyginiemy, znaczy my nie (...), my mamy szansę jeszcze normalnie umrzeć - mówił Brennek. Jego zdaniem jest ryzyko, że nasze dzieci wyginą. - Ta zmiana musi nastąpić. Problem polega na tym, że nasze neolityczne mózgi nie są zainteresowane tym, co będzie pojutrze - dodał.
- Możemy świętować sukces, że nikt nie storpedował tego szczytu. Każdy zdawał sobie sprawę z tego, że sprawa jest zbyt poważna - mówił profesor Szymon Malinowski, fizyk atmosfery z Polskiej Akademii Nauk i portalu naukaoklimacie.pl,
Jak wygląda przyszłość?
- W tej chwili stajemy przed katastrofą spowodowaną przez człowieka na globalną skalę, to największe zagrożenie od tysięcy lat: zmiana klimatu - powiedział na szczycie COP24 brytyjski biolog sir David Attenborough. - Jeśli nie będziemy działać, upadek naszej cywilizacji i wyginięcie środowiska naturalnego pojawi się na naszym horyzoncie - dodał. Biolog na jednej z sal konferencyjnych dostawił specjalne krzesło dla tak zwanego zwykłego obywatela. - Krzesło dla obywatela daje wszystkim możliwość przyłączenia się do nas, w rzeczywisty sposób, by porozmawiać bezpośrednio ze sobą - mówił Attenborough.
- Problem polega na tym, żebyśmy my na tej planecie mogli żyć. O to jest walka. Pytanie, co my będziemy robić. Czy my będziemy wizjonerami? W Polsce raczej nie. Zmiana klimatu jest tak poważną sprawą, że dotyka wszystkich aspektów naszego człowieczeństwa - powiedział Brennek.
Autor: anw,dd/map / Źródło: tvn24, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Pixabay (CC0 Creative Commons)