Coraz częściej na obszarze miejskim pojawiają się foki, czaple, sokoły wędrowne i rybołowy rdzawosterne. Co ciekawe, w 2007 roku w Nowym Yorku pojawił się pierwszy bóbr. Zniknęły z kolei wydry rzeczne.
Coraz szybsza adaptacja
Efekt nowojorskich badań określany jest jako anormalne zachowanie organizmów. Specjaliści twierdzą jednak, że adaptacja dziko żyjących zwierząt nabiera tempa w różnych częściach świata. A to ze względu na to, że miasta stają się coraz bardziej zielone, zabudowa podmiejskich terenów staje się coraz mniej zagęszczona i coraz bardziej otwarta.
"Kojot uczy się zasad ruchu"
W Ameryce Północnej potwierdzeniem reguły jest kojot, który zaczął przenosić się do miast 15-20 lat temu. Badania w Chicago pokazały, że współczynnik przeżycia miejskich szczeniąt jest o ok. 5 proc. wyższy niż u kojotów zamieszkujących prerie.
- Kojoty mogą bez problemu żyć nawet w najsilniej zurbanizowanych częściach miast - powiedział Stan Gehart z Uniwersytetu Stanowego w Ohio. - Uczą się ruchu ulicznego i tego, jak działa sygnalizacja świetlna.
Według naukowców dzikie zwierzęta żyjące w mieście czerpią z miejskiego życia szereg korzyści. Przede wszystkim łatwiej jest im znaleźć pożywienie i skryć się przed naturalnymi wrogami.
Autor: pk/mj / Źródło: Scientific American
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock