Na zdjęciach z drona, które powstały we wtorek nad Brazylią, widać ogień i dym unoszący się nad puszczą. Amazonia nadal płonie. O jej wypalaniu i skutkach pożarów mówił w programie "Wstajesz i wiesz" klimatolog profesor Bogdan Chojnicki.
Według oficjalnych danych pożary na obszarze Amazonii są w tym roku większe o 83 procent w porównaniu z takim samym okresem w 2018 roku. Dotychczas wykryto prawie 80 tysięcy ognisk pożarów, które szybko się rozprzestrzeniają.
Ocieplenie na życzenie
Amazonia jest obszarem przynajmniej 20-krotnie większym od Polski. To właśnie z tego powodu - zdaniem prof. Bogdana Chojnickiego - ludziom, którzy wypalają te lasy, wydaje się, że obszar jest ogromny i nigdy się nie kończy.
- To takie złudzenie, które my Europejczycy przeżywaliśmy w średniowieczu czy też w XV-XVI wieku, że świat jest wielki, a my jesteśmy maleńcy - mówił.
Pożary tropikalnych lasów deszczowych w Amazonii są normalnym zjawiskiem o tej porze roku. Jednak ekolodzy twierdzą, że tym razem znaczna część pożarów jest celowo wzniecana przez farmerów, którzy chcą w ten sposób powiększyć pastwiska i pola uprawne.
- To jest naprawdę olbrzymie źródło bioróżnorodności i bogactwa przyrodniczego, ale równocześnie potężny zbiornik dwutlenku węgla. Im bardziej go spalamy, tym więcej dwutlenku węgla pozostaje w atmosferze i tym cieplej jest na Ziemi. Kolejny raz wchodzimy w ten zaklęty krąg, który na końcu spowoduje, że zrobi się coraz goręcej - ostrzegał prof. Chojnicki.
Ratujemy lasy, a potem je palimy
Padło również pytanie dotyczące wpisu podróżnika Wojciecha Cejrowskiego, który stwierdził, że ma wątpliwości co do natury pożarów w Ameryce Południowej, jako że "Amazonia jest niepalna", bo wilgotna.
Klimatolog wyjaśnił, że lasy położone wyżej w górach, tam gdzie pada odpowiednia ilość deszczu, faktycznie mogą być niepalne. Należy jednak wziąć pod uwagę, że Amazonia doświadczyła kilku susz, przez które jest o wiele bardziej podatna na działanie ognia.
Dodał również, że to człowiek zmienia Amazonię. - Z jednej strony zatroskana globalna społeczność, która mówi: lasy trzeba chronić, lasy trzeba rozwijać, a z drugiej strony miejsce, które wydaje się perłą wśród lasów, czyli Amazonia, w której się po prostu ten las pali. Te obrazy rzeczywiście do siebie nie pasują - mówił.
Nie "zagłada", choć jest blisko
Profesor mówiąc o obecnej sytuacji na świecie unika słowa "zagłada". Stwierdził, że jest ono zbyt mocne. Podkreślił jednak, że wzrost temperatury i wywołane nim zaburzenia, staną się utrudnieniem dla nas wszystkich.
- Ludzi na Ziemi jest coraz więcej, więc warunki do życia będą coraz trudniejsze. Będzie to wynik wzrostu temperatury - powiedział prof. Chojnicki.
Klimatolog zauważył również duży wpływ rolnictwa na środowisko naturalne. Powiedział, że chociaż wydaje się, że im jest cieplej i im więcej jest dwutlenku węgla, tym zwiększa się produkcja rolnicza, w rzeczywistości okazuje się to jedynie krótkofalowe. - Gwałtowny wzrost temperatury spowoduje, że w ciągu najbliższych 10-20 lat będziemy mieli spadek produkcji rolnej - podkreślił.
Żyzna gleba stanie się nieużytkiem
Ekspert przypominał również o istotnym czynniku, który może mieć wpływ na późniejszą eksploatację Ziemi.
- Wszyscy ci, którzy podpalają te lasy, chcieliby oprócz uzyskanego drewna, mieć jeszcze pole uprawne, a Amazonia znajduje się w bardzo dziwnym miejscu i gleby amazońskie to nie są gleby europejskie. One po paru latach użytkowania rolniczego zamienią się w nieużytki. Krótko mówiąc nie będzie tam ani lasu, ani czegoś, z czego będziemy mogli czerpać korzyści. Klasyczny przykład gospodarki rabunkowej - podsumował klimatolog.
Profesor zauważył, że nastawienie na ciągłą eksploatację powoduje jedynie krótkoterminowy zysk.
- To jest trochę taki scenariusz, który wciąż jest podyktowany myśleniem, że Ziemia jest z gumy. Niestety tak nie jest. Te zasoby, które mamy, trzeba szanować i nimi zarządzać w taki sposób, żeby coś zostało dla następnych pokoleń - zakończył klimatolog.
Autor: ml/aw / Źródło: tvn24