Tysiące ludzi zostało wezwanych do opuszczenia swoich domów w okolicach Perth w związku z pożarem buszu na północno-wschodnich przedmieściach tego australijskiego miasta. Zniszczone są już dziesiątki domów.
Strażacy walczą z ogniem na stromym, górzystym terenie, a ich pracę utrudnia silny wiatr. Od 1 lutego pożar pochłonął obszar o powierzchni ponad dziewięciu tysięcy hektarów, zniszczył 71 domów. Nie ma informacji na temat ofiar.
Władze zaapelowały o natychmiastowe opuszczenie domów w liczącym 6600 mieszkańców Bullsbrook na przedmieściu Perth. Samo Perth to czwarte najludniejsze miasto Australii, zamieszkiwane przez ponad dwa miliony osób.
"Jeśli możecie wyjechać, proszę, wyjedźcie teraz"
- Wiemy, jak szybko sprawy mogą potoczyć się źle – powiedział na konferencji prasowej premier Australii Zachodniej Mark McGowan, dodając jednocześnie, że dom stracił jeden z jego znajomych. - Spodziewamy się niezwykle silnego wiatru. Dlatego mówimy: jeśli możecie wyjechać, proszę, wyjedźcie teraz. Proszę, działajcie, aby chronić swoje życie – podkreślał.
Ogień i lockdown
Tymczasem w stanie zaostrzyła się sytuacja związana z epidemią. Wykryto bowiem pierwszy od 10 miesięcy przypadek zakażenia wirusem SARS-CoV-2. Według obostrzeń epidemicznych, domy mogą opuszczać tylko ci, którzy wykonują pracę niemożliwą do wykonywania zdalnie, pełnią nad innymi opiekę zdrowotną, wychodzą w celu zakupów spożywczych lub ćwiczeń fizycznych. Odwiedziny w szpitalach i domach opieki są zakazane. Jak jednak zaznaczył minister do spraw zarządzania kryzysowego David Littleproud, ważne jest, aby każdy miał opracowany plan ucieczki i zastosował się do niego, jeśli tylko służby ratownicze o to poproszą.
Autor: ps/dd / Źródło: Reuters