Powodzie na północy i wschodzie Indii spowodowały jak dotąd śmierć 158 osób i zmusiły miliony do opuszczenia swoich domów. Jak informują lokalne władze, wylewające rzeki paraliżują komunikację drogową.
Zalane prowincje to: Uttar Pradesh, Bihar i Assam. Do akcji ratunkowych zaangażowane zostały dodatkowe jednostki pomocnicze. W pomoc włączył się też Czerwony Krzyż.
- Liczba ludzi, którzy ucierpieli przez ostatnie 10 dni podwoiła się. Wysłaliśmy więcej zespołów w celu niesienia doraźnej pomocy, ale wciąż mamy wrażenie, że jest jej za mało - powiedział John Roche, regionalny przedstaiwciel Czerwonego Krzyża w Indiach.
5,2 miliona poszkodowanych
Według oficjalnych danych 158 osób zginęło na skutek trwających od trzech miesięcy powodzi, a 70 tysięcy ludzi jest obecnie bedomnych. 2,6 miliona ludzi musiało tymczasowo zmienić miejsce swojego pobytu. Służby ratunkowe poinforomwały, że w sumie aż 5,2 miliona ludzi zostało dotkniętych przez zalania.
Wiele osób wciąż czeka na pomoc. Według agencji informacyjnych najtrudniejsza jest sytuacja rolników. - Zostaliśmy tu zostawieni, żeby umrzeć z głodu. Nie ma nikogo, kto chciałby się nami zająć - powiedział Nitu Devi, jeden z mieszkańców lokalnej wsi.
W Indiach trwa obecnie pora monsunowa. Według meteorologów, w zalanych przez deszcze regionach spadło już 90 proc. rocznej normy.
Autor: xyz/ms / Źródło: Reuters