W wyniku niezwykle silnego trzęsienia ziemi, do którego doszło w minioną sobotę w Ekwadorze, zginęły 654 osoby, a ponad 12 tysięcy zostało rannych. Wciąż poszukiwanych jest 58 osób. Kraj liczy straty i stara się znaleźć pomysł na to, jak zgromadzić pieniądze na odbudowę, która trwać może nawet kilka lat.
Trzęsienie ziemi miało magnitudę 7,8 stopni w skali Richtera. Kolejny wstrząs, lżejszy, nastąpił w środę i miał 6,1 stopni. Do obu wydarzeń doszło w północno zachodniej części kraju w odległości 25 kilometrów od miasta Muisne. W wyniku katastrofy zginęły co najmniej 654 osoby, rannych jest ponad 12 tys. - wynika z najnowszych informacji.
Straty
Trwa szacowanie strat. W sobotę zawaliło się ponad 800 budynków. Szacuje się, że odbudowa pochłonie nawet 3 mld dolarów. Kwota ta stanowi 13 procent ekwadorskiego PKB, a sam proces potrwa kilka lat.
Prezydent kraju Rafael Correa Delgado twierdzi, że przygotowane zostały już projekty zmian ustaw, które mają zapewnić zgromadzenie niezbędnych funduszy na odbudowę państwa.
Correa zapowiada dwuprocentową podwyżkę podatku VAT oraz wprowadzenie globalnego podatku dochodowego w wysokości 3 procent. Dodatkowo, każdy obywatel, zarabiający powyżej 1000 dolarów miesięcznie odprowadzi składkę na fundusz odbudowy kraju. Możliwe, że władze zmuszone będą wyemitować obligację skarbu państwa lub sprzedać część narodowego majątku, w celu zgromadzenia niezbędnych pieniędzy.
Prezydent apelował również do parlamentu, o jak najszybsze zatwierdzenie ustawy wprowadzającej wyższą akcyzę na papierosy, alkohol i napoje.
Ekwador może liczyć na pomoc Międzyamerykańskiego Banku Rozwoju (Inter-American Development Bank). Bank zapowiedział udostępnienie państwu kredytu w wysokości 300 mln dolarów oraz przekazanie 200 tysięcy dolarów tytułem darowizny na cele związane z odbudową.
Autor: mk/map/jap / Źródło: PAP