Strażacy zaalarmowani przez mieszkańca wsi Żelazno (woj. pomorskie) ruszyli na ratunek młodemu dzikowi, który wpadł do studni. Jak podejrzewają ratownicy, warchlak - gdy doszło do wypadku - szedł z watahą. Zwierzę całe i zdrowe odzyskało wolność i wróciło do lasu.
W środę, chwilę przed godziną 19, do strażaków dotarło zgłoszenie od zaniepokojonego mieszkańca wsi Żelazno (woj. pomorskie), który w lesie natknął się na uwięzionego w studni dzika. We wskazane miejsce zadysponowano zastęp ratowników z Ochotniczej Straży Pożarnej w Choczewie.
- Działania przybyłego zastępu OSP Choczewo polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz wyciągnięciu zwierzęcia ze studni - poinformowali druhowie.
Gdy doszło do wypadku prawdopodobnie szedł z watahą
Jak podkreśla jeden z druhów, uczestniczących w interwencji, studnia była duża, ale bardzo płytka, więc warchlak bez trudu został z niej wyciągnięty.
Zwierzę miało szczęście, bo studnia była wyschnięta. Nie miało też żadnych obrażeń powstałych na skutek upadku i było w dobrej kondycji, dlatego zaraz po zakończeniu akcji ratunkowej zostało wypuszczone na wolność.
Na podstawie śladów - wydeptanych w tym miejscu przez zwierzynę - strażacy podejrzewają, że w momencie, gdy doszło do wypadku, warchlak musiał iść wraz z całą swoją rodziną.
Źródło: OSP Choczewo, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: OSP Choczewo