Uszkodzony statek holowany do Szwecji. Nie dostał zgody na wejście do polskiego portu

statek
Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa o wypadku i dryfowaniu Sofii
Źródło: TVN24

Uszkodzony statek Sofia jest holowany w kierunku Szwecji - poinformowała rzeczniczka Urzędu Morskiego w Gdyni. Armator nie dostał zgody na wejście do żadnego polskiego portu. Jednostka wymaga remontu po eksplozji i pożarze, do których doszło w okolicach wyspy Bornholm.

Szwedzki statek handlowy, do którego w czwartek 28 listopada doszło do eksplozji i pożaru, nie dostał zgody na wejście do żadnego polskiego portu. Magdalena Kierzkowska, rzeczniczka prasowa Urzędu Morskiego w Gdyni poinformowała w niedzielę wieczorem, że jednostka rozpoczęła podróż do Szwecji. Jest holowana przez holownik.

Pozycję statku można śledzić na stronie vesselfinder.com.

Pozycję statku można śledzić na stronie vesselfinder.com
Pozycję statku można śledzić na stronie vesselfinder.com
Źródło: vesselfinder.com

Pożar na pokładzie

Szwedzki statek handlowy w czwartek 28 listopada wypłynął bez ładunku z Ustki. Tego samego dnia wieczorem polska Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa SAR otrzymała informację od duńskich służb, że na statku wybuchł pożar. Sofia była w pobliżu wyspy Bornholm, a więc na duńskich wodach.

- Około godziny 21.20 z Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego w Dani otrzymaliśmy informację, że statek Sofia nadał sygnał Mayday: statek w pożarze i tonie oraz o koniecznej ewakuacji załogi. Strona duńska poprosiła o pomoc międzynarodową stronę polską oraz stronę szwedzką - mówił nam Sebastian Kluska.

Śmigłowce zostały wysłane ze Szwecji i Polski. Szwedzkie jednak dotarły szybciej i odebrały pięcioosobową załogę. Udało się ich ewakuować, byli bez obrażeń i zostali odesłani do Szwecji. Śmigłowiec polskiej Marynarki Wojennej z Darłowa uczestniczył w akcji ratunkowej tylko jako asysta.

"Statek widmo" dotarł na polskie wody

Wypadek wydarzył się w pobliżu wyspy Bornholm - w duńskiej strefie odpowiedzialności służby SAR.

- Po odebraniu załogi duńska strona nie zabezpieczyła statku przed dryfem i po około siedmiu godzinach otrzymaliśmy informację z VTS, czyli ze służby nadzoru ruchu statków, o tym, że statek widmo bez załogi wpłynął właśnie w obszar naszej służby odpowiedzialności służby SAR - tłumaczy Kulska.

Sofia stwarzała niebezpieczeństwo kolizji oraz zanieczyszczenia środowiska - jak mówi dyrektor MSPiR, na pokładzie było ponad 20 ton oleju napędowego. Dlatego na miejsce wysłano wielozadaniową jednostkę Kapitan Poinc oraz holownik Marynarki Wojennej H-2.

Kilka godzin statek Sofia stał na redzie portu w Gdyni, gdzie był zabezpieczany przed holowaniem do Szwecji.

Sofia w porcie w Ustce
Sofia w porcie w Ustce
Źródło: Mariusz Jasłowski

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru i uszkodzeń na pokładzie Sofii. W czasie, kiedy doszło do wypadku, na Bałtyku było od 5 do 7 st. w skali Beauforta, czyli wiał silny lub bardzo silny wiatr, z prędkością do 17,1 m/s (ok. 65 km/h).

Jak przekazał Urząd Morski w Szczecinie, statek handlowy "Sofia" pływa pod szwedzką banderą, został zbudowany w 1986 r. Długość całkowita jednostki to 71,84 m. Był w Ustce 28 listopada z ładunkiem kruszywa.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: