Są pierwsze zarzuty w sprawie tragedii podczas studenckich otrzęsin w Bydgoszczy. Usłyszała je Ewa Ż. przewodnicząca samorządu Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego. Zdaniem śledczych to ona, jako organizator imprezy, powinna zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom zabawy.
Do tragedii doszło, kiedy w łączniku pomiędzy dwoma budynkami, w których w najlepsze trwała zabawa, zgromadziło się zbyt wiele osób. W pewnym momencie ludzie wpadli w panikę i zaczęli się tratować. Do szpitala trafiło kilkanaście poszkodowanych. Trzy osoby - dwie studentki i student zmarli.
20-latka usłyszała zarzuty
Dziś zarzuty usłyszała Ewa Ż., szefowa samorządu Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego.
20-latka odpowie za sprowadzenie zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób, nielegalną sprzedaż alkoholu oraz złamanie przepisów ustawy o organizacji imprez masowych.
Studentka nie przyznała się do winy i ne złożyła wyjaśnień.
Śledczy: impreza źle przygotowana, w dodatku był alkohol
Śledczy zarzucają jej, że jako organizator imprezy masowej nie zachowała zasad ostrożności i nie dopełniła obowiązków, które na niej ciążyły.
- Nie zapewniła odpowiedniej ilości służby porządkowej i informacyjnej, nie uzyskała też opinii komendanta policji, komendanta straży pożarnej, powiatowego inspektora sanitarnego, dysponenta zasobów ratownictwa medycznego - powiedział TVN24 prokurator Piotr Dunal z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.
Jak mówił prokurator, Ewa Ż. nie zorganizowała ponadto "oględzin" obiektu przez straż, żeby sprawdzić czy jest wystarczająco bezpiecznie. Nie wystąpiła też o zgodę do prezydenta Bydgoszczy na zorganizowanie imprezy i umożliwiła sprzedaż alkoholu.
Kobiecie grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
Odpowie studentka, a władze uczelni? Prokuratura "rozważa"
Śledczy nie wykluczają kolejnych przesłuchań oraz zarzutów. Nie zdradzają, jednak kogo one mogą dotyczyć.
– Prokuratorzy rozważają przedstawienie zarzutów władzom uczelni. W grę wchodziłoby wtedy niedopełnienie obowiązków, bo to oni odpowiadają za zapewnianie bezpieczeństwa na terenie uczelni - mówi Mariusz Sidorkiewicz, reporter TVN 24, który zajmuje się tą sprawą.
Podczas imprezy tłum wpadł w panikę:
Rektor pożegna się ze stanowiskiem? Dziś posiedzenie senatu
Według byłej już minister Leny Kolarskiej-Bobińskiej to rektor odpowiada za bezpieczeństwo, a właśnie na rażące zaniedbania procedur bezpieczeństwa podczas organizacji imprezy wskazują ministerialni urzędnicy.
Senat tylko zaopiniował wniosek. Ostateczną decyzję podejmie kolegium elektorskie, a to zbierze się w ostatnim możliwym terminie, czyli 3 grudnia.
Raport uczelni: nawarstwiło się wiele złych decyzji
Tuż po tragedii rektor uczelni powołał specjalną komisję, która po rozmowach z 30 osobami przygotowała raport dotyczący tragicznych wydarzeń podczas studenckiej imprezy. Dokument trafił do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Komisja nie zajmowała się formułowaniem zarzutów ani ustalaniem winnych. To kwestie, które będzie rozstrzygać prokuratura. Komisja badała jak zorganizowano imprezę i co działo się w jej trakcie. Ze wstępnych ustaleń wynika, że nawarstwiło się wiele złych decyzji, może i zaniedbań - mówił reporterowi TVN24 dr Mieczysław Naparty, rzecznik Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy.
Raport komisji potwierdził też wcześniejsze ustalenia śledczych, że drzwi pod łącznikiem były zamknięte. - Gdyby były otwarte, do tej tragedii najprawdopodobniej by nie doszło - powiedział Naparty. Kto za to odpowiada? Tego komisja już nie ustaliła. Jak podkreślił dr Naparty, to już zadanie prokuratury.
Zginęły trzy osoby
Tragedia wydarzyła się w nocy z 14 na 15 października podczas otrzęsin na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym. W łączniku pomiędzy dwoma budynkami, w których odbywała się impreza, skupiło się wiele osób i w pewnym momencie zaczęły się tratować. Bezpośrednio po wypadku hospitalizowanych zostało kilkunastu uczestników imprezy, z których dwie zmarły. Krótko po przewiezieniu do szpitala zmarła 24-letnia studentka, a po trzech dniach, również w szpitalu, zmarł 19-letni student. 1 listopada zmarła kolejna osoba poszkodowana podczas imprezy - 20-letnia studentka. Kilkanaście osób było rannych.
Dlaczego doszło do tragedii?
Z ustaleń śledztwa wynika, że otrzęsiny były tzw. imprezą masową i nie mają tu zastosowania przepisy dotyczące uczelni, bo od uczestników pobierano opłaty. W tej sytuacji konieczne było wystąpienie o pozwolenie do prezydenta miasta, a także otrzymanie opinii straży pożarnej, powiadomienie policji, zapewnienie obecności służb medycznych.
W śledztwie ustalono też, że jedyne drzwi ewakuacyjne w budynku, gdzie odbywały się otrzęsiny, były zamknięte. Według ustaleń policji w imprezie na UTP brało udział ok. 1,2 tys. studentów. Władze uczelni informowały, że w imprezie uczestniczyło ok. tysiąca osób, a jednocześnie w budynkach mogło przebywać ok. 700-800 osób.
Autor: aa/i / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, Kontakt 24