Wójt gminy Pruszcz Gdański przyjechała w nocy na miejsce wypadku na drodze S7 w Borkowie, gdzie zginęły cztery osoby, a 15 zostało rannych. Jak mówi, to, co zobaczyła "przerosło jej wyobrażenia". - To wstrząs dla mieszkańców, część widziała z okien ten wypadek. Do obwodnicy ciężko było dojść w jakikolwiek sposób. Mieszkańcy alarmowali, że chcieli ruszyć z pomocą, ale nie byli w stanie tam dotrzeć - opowiada Weronika Chmielowiec.
Do tragicznego wypadku doszło w piątek o godzinie 23.15 na remontowanym odcinku drogi S7. Zderzyło się tam 21 pojazdów, kilka z nich zapaliło się. Cztery osoby zginęły, a 15 zostało rannych. Wśród ofiar są dzieci. Wstępnie ustalono, że 37-letni kierujący pojazdem ciężarowym najechał na tył pojazdów poprzedzających. Został zatrzymany.
Na miejsce zdarzenia po kilku godzinach przyjechała Weronika Chmielowiec, wójt gminy Pruszcz Gdański. W mediach społecznościowych napisała, że widok, jaki zastała jest "nie do opisania" i "przerosło to jej wyobrażenia".
- To jest wypadek, który można porównać do tego z 1994 roku. Myślę, że od tego czasu tak poważny wypadek na naszym terenie się nigdy nie wydarzył - mówi w rozmowie z TVN24. Chmielowiec wcześniej wiele lat zajmowała się bezpieczeństwem w ruchu drogowym, była wykładowcą przepisów ruchu drogowego.
Wójt mówi o katastrofie z 2 maja 1994, do której doszło w Gdańsku Kokoszkach - autobus uderzył wtedy w drzewo, zginęły 32 osoby, a 43 zostały ranne.
"Do obwodnicy ciężko było dojść"
Jak mówi, akcja służb na miejscu wypadku na S7 była skoordynowana. - Wyglądało to na bardzo przemyślaną akcję ratunkową - twierdzi.
- To wstrząs dla mieszkańców, bo cześć z Borkowa, Borkowa Głębokiego, widziało z okien ten wypadek. Do obwodnicy ciężko było dojść w jakikolwiek sposób. Dlatego też mieszkańcy alarmowali, że chcieli iść z pomocą, ale nie byli w stanie tam dotrzeć. Bardzo ich to niepokoiło - opowiada Chmielowiec.
Gmina zorganizowała transport do Gdańska dla osób, które nie mogły wrócić swoimi samochodami. Z kolei dla strażaków i policjantów urzędnicy zapewnili ciepły posiłek, kawę i herbatę.
Okoliczności wypadku na S7 wyjaśnia Prokuratura Rejonowa w Pruszczu Gdańskim. Mariusz Duszyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku przekazał, że od kierowcy została pobrana krew do badań, został również zabezpieczony tachograf i telefon 37-latka. W niedzielę mężczyzna zostanie doprowadzony do prokuratury.
Sekcje ofiar zaplanowane są na poniedziałek. Prokuratura nie informuje o wieku tych osób.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KW PSP Gdańsk