Prawie zagłodził szczeniaki na śmierć

Pierwszy posiłek w schronisku szczeniaki pochłonęły błyskawicznie
Pierwszy posiłek w schronisku szczeniaki pochłonęły błyskawicznie
Źródło: OTOZ Animals w Tczewie

Inspektorzy OTOZ Animals uratowali sześć szczeniaków, które były ekstremalnie wychudzone. Ich właściciel trzymał je w małym, brudnym boksie z trzema dorosłymi psami, które nie dopuszczały małych do jedzenia. Gdy w schronisku wreszcie dostały pożywienie, wręcz je pochłonęły.

Fundacja OTOZ Animals poprosiła swoich tczewskich inspektorów o interwencję w jednym z gospodarstw w Suchym Dębie. Zgłoszenie dotyczyło wychudzonych szczeniaków.

Zamiast poprawy - agresja

- Na miejscu zastaliśmy dramatyczne warunki. Cuchnący kojec 2,5 na 2,5 metra, dziurawa buda, trzy dorosłe psy i sześć ekstremalnie wychudzonych szczeniaków – opowiada Joanna Sobaszkiewicz, inspektor do spraw ochrony zwierząt OTOZ Animals. – Nakazaliśmy posprzątanie i oddzielenie starszych psów od młodych, bo nie dopuszczały je do pożywienia. Powiedzieliśmy, że po kilku dniach wrócimy – dodaje Sobaszkiewicz.

Pierwsza interwencja odbyła się w środę w ubiegłym tygodniu. Inspektorzy wrócili w weekend. – Niestety warunki zwierząt się nie zmieniły. Jedyne, co się zmieniło, to nastawienie właściciela, który robił się coraz bardziej agresywny – wspomina Sobaszkiewicz.

- Jedna z koleżanek zapytała go, jak może spokojnie wyglądać przez okno, które jest dokładnie naprzeciw kojca, i patrzeć na wychudzone szczeniaki. Odpowiedział, że fotel ma odwrócony w drugą stronę, więc nie musi ich oglądać – relacjonuje Sobaszkiewicz. Na pytanie, czemu nie posprzątał, miał stwierdzić, że bolą go plecy. Miał zaproponować też jednej z inspektorek, by sama posprzątała. – Tu jest łopata i wiadro – miał rzucić według inspektorki.

Jednomyślna decyzja

Kobiety zdecydowały się odebrać szczeniaki właścicielowi. Na miejsce została wezwana policja, weterynarz oraz sołtys. Wszyscy jednomyślnie stwierdzili, że maluchy nie mogą zostać w gospodarstwie, bo tu ich życie jest zagrożone. Inspektorki zabrały je do schroniska w Tczewie.

- Nie były chore, ale skrajnie niedożywione. Na pierwszy posiłek wręcz się rzuciły i pochłonęły go błyskawicznie. Teraz jest już lepiej i szukamy dla nich domów – opowiada Sobaszkiewicz. Pieski mają około 3 miesięcy. Są już odrobaczone, odpchlone i zachipowane.

Tymczasem gospodarza z Suchego Dębu, u którego zostały trzy dorosłe psiaki, czekają kolejne kontrole. Wciąż musi w kojcu posprzątać. – Będziemy też sprawdzać, w jakim stanie są pozostałe zwierzęta – ostrzega Sobieszewska.

Suchy Dąb znajduje się w pobliżu Pruszcza Gdańskiego
Suchy Dąb znajduje się w pobliżu Pruszcza Gdańskiego
Źródło: | Google Maps

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: