Trzy promile alkoholu w wydychanym powietrzu miał 35-letni mężczyzna, który we wtorek wieczorem dachował swoim samochodem w okolicach Dobieszewa (woj. pomorskie). Uciekł, zostawiając w aucie pięcioletnie dziecko.
Do zdarzenia doszło we wtorek, 15 sierpnia, około godziny 18. Policjant Szkoły Policji w Słupsku, będący w czasie wolnym od służby, w rejonie miejscowości Dobieszewo (woj. pomorskie) zauważył przewrócone na bok audi, które chwilę wcześniej zjechało z drogi i dachowało.
- Wspólnie ze swoją żoną od razu się zatrzymali i podeszli do tego samochodu, aby sprawdzić czy osoby uczestniczące w zdarzeniu nie potrzebują pomocy medycznej - poinformował oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Słupsku mł. asp. Jakub Bagiński. Żona policjanta zwróciła uwagę, że w samochodzie siedzi kilkuletnie dziecko, któremu zaczęła udzielać pomocy, a funkcjonariusz zainteresował się kierowcą audi, od którego w trakcie rozmowy wyczuł alkohol. W pewnym momencie kierowca odwrócił się i zaczął uciekać w kierunku najbliższej miejscowości. - Policjant pobiegł za nim, po kilkuset metrach dogonił uciekającego kierowcę i przekazał go w ręce funkcjonariuszy, którzy po chwili przyjechali na miejsce tego zdarzenia - tłumaczył rzecznik słupskiej policji. Badanie alkomatem wykazało, że w organizmie mieszkańca powiatu słupskiego były ponad trzy promile alkoholu. Funkcjonariusze zatrzymali jego prawo jazdy.
Dziecko mężczyzny zostało przewiezione na SOR, gdzie przeszło badania. Szczęśliwie nie odniosło żadnych obrażeń.
Kierowcy grozi kara więzienia
Funkcjonariusze zatrzymali 35-latka w związku z narażeniem swojego syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności.
Mężczyzna nie uniknie także odpowiedzialności za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz spowodowanie kolizji drogowej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KMP Słupsk