Gdański sąd wysłał do Ministerstwa Sprawiedliwości list z prośbą o nowe etaty, dodatkowe pieniądze i zmiany w prawie upadłościowym. Zrobił to w związku z rekordową liczbą roszczeń od poszkodowanych przez Amber Gold.
Jak ustalił reporter TVN24 Daniel Stenzel, gdański sąd poprosił ministerstwo o wsparcie już w środę. Sędziowie wyjaśniają, że zrobili to, bo polski wymiar sprawiedliwości jeszcze nigdy nie spotkał się z tak ogromną upadłością.
- W ciągu ostatnich 10 lat było 7 upadłości, z czego największa miała około 2 tys. roszczeń. My w sprawie upadłości Amber Gold mamy obecnie około 12 600. Nie da się ukryć, że sytuacja jest wyjątkowa – mówi Rafał Terlecki, wiceprezes Sadu Okręgowego w Gdańsku.
Pracownicy potrzebni od zaraz
Gdański sąd swoją prośbę motywuje tym, że bez wsparcia ministerstwa proces może ciągnąć się latami lata. Liczba wierzycieli przerasta już 12 tysięcy osób. Ustalanie samej tylko listy może potrwać nawet do 2015 roku. Tzn. oznaczałoby, że proces związany z upadłością zacząłby się dopiero za 2 lata.
– Chcielibyśmy stworzyć specjalny zespół, który będzie pracował z sędzią komisarzem – dodaje.
„Ponad 12 tys. spraw na jedną osobę, to nie do wykonania”
- Najbardziej zależy nam jednak na zmianach w prawie upadłościowym – mówi Terlecki. Tłumaczy, że trzeba odciążyć sędziego komisarza ds. upadłości, bo zgodnie z prawem każdą z 12 tysięcy spraw musi zajmować się osobiście. W liście do Ministerstwa Sprawiedliwości znalazła się propozycja, by stworzyć instytucję zastępcy:
– Chcielibyśmy stworzyć specjalny zespół, który będzie pracował z sędzią komisarzem – wyjaśnia Terlecki.
- Ponad 12 tys. spraw na jedną osobę, to nie do wykonania, a będzie ich jeszcze więcej. To tyle ile wpływa do małego sadu rejonowego np. W Sopocie w ciągu całego roku – tłumaczy wiceprezes Sadu Okręgowego w Gdańsku. – U nas ta jedna sprawa zajmuje miejsce nawet na korytarzach, mamy "Aleję Amber Gold", czyli kilkunastometrowy korytarz z szafami po boku, które od podłogi po sufit wypełnione są już aktami Amber Gold – dodaje.
Sprawa Amber Gold
W lutym Sąd Okręgowy w Gdańsku przedłużył o kolejne trzy miesiące areszt dla Marcina P., który jest podejrzany m.in. o oszustwo i prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej. O przedłużenie aresztu wnioskowała Prokuratura Okręgowa w Łodzi, która prowadzi śledztwo ws. afery Amber Gold. P. przebywa w areszcie w Piotrkowie Trybunalskim.
Według łódzkich prokuratorów Marcin P. miał oszukać ok. 10 tys. osób na ponad 660 mln zł. Grozi mu kara do 15 lat więzienia.
Także jego żona, Katarzyna P., usłyszała osiem zarzutów, m.in. wyłudzenia poświadczenia nieprawdy. Grozi jej kara do trzech lat pozbawienia wolności. Prokuratura zastosowała wobec niej dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju.
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia ub. roku firma ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom swoich klientów.
Autor: ws//kv / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24