Prokuratura poinformowała, że rodzice rocznej dziewczynki, którą znaleziono martwą w niedzielę w Wejherowie, usłyszeli zarzuty. 41-letni mężczyzna i 29-letnia kobieta mieli nad dzieckiem się znęcać, a ojciec miał je zabić. Kobiecie grozi 8 lat więzienia, a mężczyźnie dożywocie. Sąd zgodził się na areszt dla obojga.
Ojciec rocznej Martynki usłyszał zarzuty zabójstwa w zamiarze bezpośrednim oraz znęcania nad dzieckiem. Matka dziewczynki usłyszała zarzut znęcania się nad dzieckiem nieporadnym z uwagi na wiek.
Prokurator ocenił także, że "kobieta w zamiarze ułatwienia ojcu dziecka popełnienie czynu zabronionego wbrew prawnemu obowiązkowi zagwarantowania opieki i bezpieczeństwa zaniechała działania i nie podejmowała żadnych reakcji chroniących dziecko, dopuszczając do fizycznego znęcania się nad nim przez mężczyznę".
Rodzice zostali przesłuchani i złożyli obszerne wyjaśnienia. Kobieta przyznała się do zarzucanych czynów. Ojciec przyznał się do znęcania, ale nie do zabójstwa.
Kobiecie grozi do 8 lat więzienia, mężczyźnie nawet dożywocie. Sąd Rejonowy w Wejherowie, na wniosek prokuratury, zastosował trzymiesięczny areszt dla obojga rodziców.
Zatrzymanie rodziców w Nowy Rok
Rodziców zatrzymano w niedzielę, a wraz z nimi sąsiada, który spożywał alkohol z ojcem rocznej dziewczynki. - Jedno z rodziców i sąsiad byli nietrzeźwi - przyznała w poniedziałek Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Prokurator później tego dnia poinformowała także o wynikach sekcji zwłok dziecka, które według biegłych zmarło w wyniku "gwałtownego uduszenia".
Zatrzymany wraz z rodzicami sąsiad został przesłuchany już w poniedziałek wieczorem. Złożył obszerne wyjaśnienia i został wypuszczony na wolność.
Pod opieką MOPS-u w Wejherowie
Rodzina Martynki była znana miejskim pracownikom społecznym. – Zajmowaliśmy się rodziną Martynki od czerwca tego roku. Dostaliśmy informację z poprzedniego miejsca zamieszkania tej rodziny, że się przeprowadza do Wejherowa i są tam symptomy niewłaściwie sprawowanej opieki – przekazała nam Anna Kosmalska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wejherowie.
Pracownik MOPS rzeczywiście miał potwierdzić podczas wizyty u rodziny, że "są zaniedbania w opiece nad dzieckiem i jest potrzeba wprowadzenia asystenta rodziny" i taka osoba została wyznaczona.
Czytaj więcej: Przemoc rówieśnicza, wiktymizacja wśród dzieci, próby samobójcze. Raport Fundacji "Dajemy Dzieciom Siłę"
Niebieska karta po "upadku z kanapy"
Podczas jednej z wizyt asystenta MOPS w czerwcu tego roku okazało się, że dziecko ma zasinienia i konieczna była wizyta w szpitalu. – W tym momencie rozpoczęliśmy procedurę niebieskiej karty – powiedziała nam Kosmalska.
Wówczas matka dziecka miała tłumaczyć zasinienia upadkiem z kanapy. O sprawie powiadomiony został sąd. MOPS sugerował, że dziecko nie powinno pozostać pod opieką rodziców. W sumie do sądu w tej sprawie wysłano trzy pisma.
Zobacz też: Policjant miał znęcać się nad rodziną. Usłyszał zarzut i został zawieszony w czynnościach służbowych
– MOPS wniósł o to, aby ograniczyć władzę rodzicielską, ponieważ rodzice byli osobami niewydolnymi wychowawczo – przyznał w rozmowie z nami Grzegorz Kachel, wiceprezes Sądu Rejonowego w Wejherowie. – Nie było podejrzeń o przemoc, natomiast rodzice byli niewydolni wychowawczo. W związku z tym sąd już 5 dni po wpływie sprawy do sądu wydał zarządzenie o objęciu rodziców nadzorem kuratora – wyjaśnił.
Zaniedbania, ale nie przemoc
Rozprawa w sprawie rodziny odbyła się 2 grudnia. Zostało wydane orzeczenie o objęciu rodziców nadzorem kuratora oraz zobowiązaniu ich do współpracy z pracownikiem pomocy społecznej. – Sędzia, który orzekał w tej sprawie jest sędzią doświadczonym. Nie było sygnałów świadczących o tym, że w tej rodzinie może wydarzyć się nieszczęście – broni tej decyzji Kachel.
- My jako sędziowie nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego. Sędzia opiera się na materiale dowodowym. Nie jesteśmy osobami, które mają zdolność jasnowidzenia – tłumaczy wiceprezes sądu. Podkreśla, że nie było informacji wskazujących na to, że bezpieczeństwo, czy tym bardziej życie i zdrowie dziecka są zagrożone.
"Dziecko czuło się dobrze, bawiło się"
Kurator i pracownik społeczny pojawili się w domu rodziny w grudniu. – Ostatnia wizyta była przed świętami z paczką dla Martynki. Dziecko czuło się dobrze, bawiło się – przypomina sobie dyrektor MOPS w Wejherowie.
Kosmalska opowiada nam także, że w trakcie tych kilku miesięcy, przy współudziale cioci dziewczynki próbowano niewydolną opiekuńczo i wychowawczo matkę nauczyć prawidłowej opieki nad Martynką. - Mam poczucie porażki, pomimo zaangażowania – przyznaje dyrektor.
Jak poinformowała nas prokurator Wawryniuk, Prokurator Okręgowy w Gdańsku zdecydował o "kontroli prawidłowości postępowania o podejrzeniu znęcania się nad dzieckiem", które prowadziła Prokuratura Rejonowa w Wejherowie.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24