Przepychanki na pogrzebie "Inki" i "Zagończyka" . Działacze KOD: poturbowali nas i wyrzucili z placu

Incydent na pogrzebie w Gdańsku
Incydent na pogrzebie w Gdańsku
Źródło: KOD Pomorze

Działacze KOD twierdzą, że zostali zaatakowani podczas niedzielnych uroczystości w Gdańsku, a policja nie zagwarantowała im bezpieczeństwa, jedynie poprosiła o opuszczenie placu. Policja potwierdza, że doszło do kłótni między uczestnikami zgromadzenia, ale zaznacza, że nikt nie został poszkodowany i nikt nie złożył skargi. Zawiadomienie w tej sprawie działacze KOD-u złożyli w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku.

W czasie uroczystości pogrzebowych w Gdańsku doszło do incydentu. Działacze KOD, którzy przyszli przed Bazylikę Mariacką twierdzą, że zostali zaatakowani i poturbowani przez innych uczestników. Opublikowali nagranie tej sytuacji.

- Kiedy przekazywaliśmy sobie znak pokoju podczas mszy odkrzykiwali nam, że my nie jesteśmy katolikami i nie musimy się modlić, że nie umiemy się modlić i profanujemy to miejsce. Były próby zepchnięcia nas, a byliśmy w tłumie kilku tysięcy osób, którzy na nas krzyczeli - mówił Mateusz Kijowski z Komitetu Obrony Demokracji.

Radomir Szumełda, przewodniczący pomorskiego KOD podkreśla, że policja nie zagwarantowała im bezpiecznego uczestniczenia w uroczystościach pogrzebowych.

- Zostaliśmy poturbowani i wyrzuceni z placu przed Bazyliką Mariacką. Byłem tam razem z "koderkami" i "koderami" oraz Mateuszem Kijowskim. Mam rozwaloną rękę. Wyrwano nam flagi przypinki. Krzyczeliśmy: "przekażmy sobie znak pokoju". Zostaliśmy poproszeni przez policję o opuszczenie placu. Nie próbowano zagwarantować nam bezpiecznego uczestniczenia w uroczystościach pogrzebowych Inki, które odbywały się z udziałem Andrzeja Dudy, Beaty Szydło i abp Sławoja Leszka Głódzia. Od prezydenta, premier i arcybiskupa będziemy domagali się teraz interwencji i zajęcia stanowiska w związku z tymi wydarzeniami - informuje Szumełda.

Podkreśla, że został zaatakowany jako pierwszy. - Policjanci kazali mi wyjść, bo jak powiedzieli stanowiłem zagrożenie. A tam była banda agresywnych ludzi - mówi.

KOD zawiadamia prokuraturę

W poniedziałek popołudniu Radomir Szumełda z pomorskiego KOD złożył w tej sprawie zawiadomienie w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku. - Złożyłem w prokuraturze wniosek o ściganie sprawców czynów zabronionych. Nie wskazuje nikogo konkretnego, ale mówię, że prawdopodobnie były to osoby związane z ONR i Młodzieżą Wszechpolską, ale takiej pewności nie mam. Gdyby nie policja doszłoby tam do linczu - ocenia szef pomorskiego KOD-u.

KOD zawiadamia prokuraturę ws. incydentu na pogrzebie

KOD zawiadamia prokuraturę ws. incydentu na pogrzebie

Gdańsk: Incydent na pogrzebie żołnierzy wyklętych

Gdańsk: Incydent na pogrzebie żołnierzy wyklętych

W tłumie byli też inni członkowie KOD z Pomorza. Podkreślają, że jako jedna z wielu obecnych tam organizacji chcieli oddać hołd "Ince" i "Zagończykowi". - Poczułem się jak wygnaniec, a Polska to mój dom - mówił jeden z nich.

- Grupy ONR-u podchodziły bardzo blisko, rzucały inwektywami. Mówili, że jeśli nie teraz, to zaatakują nas po mszy. Jestem po prostu zdruzgotana, bo nie spodziewałam się, że coś takiego mogło mi się przydarzyć w Polsce i to jeszcze w Gdańsku. To już chyba czysto teoretycznie demokratyczny kraj - stwierdziła inna z uczestniczek.

Członkowie KOD o incydencie na pogrzebie w Gdańsku

Członkowie KOD o incydencie na pogrzebie w Gdańsku

"Zostali odpowiednio potraktowani"

Sprawę komentują też członkowie Młodzieży Wszechpolskiej i ONR. Nie wykluczają, że również zgłoszą się na policję. Na profilu facebook.com/akwocz pojawiło się nagranie, na którym widać jak członkowie pomorskiego KOD są odprowadzani przez policję sprzed Bazyliki Mariackiej.

- Na pogrzebie "Inki" i "Zagończyka" miał miejsce drobny incydent, uroczystości pogrzebowe próbował zakłócić KOD ze swoim liderem M. Kijowskim na czele, zostali odpowiednio potraktowani przez uczestników - skomentowano nagranie.

Wyzwiska i przepychanki na niedzielnych uroczystościach w Gdańsku

Wyzwiska i przepychanki na niedzielnych uroczystościach w Gdańsku

"Doszło do kłótni"

Gdańska policja potwierdza, że między kilkunastoma uczestnikami uroczystości doszło do kłótni.

- Policjanci podeszli poprosić o uspokojenie się. Dodatkowo, żeby nie doszło do dalszej eskalacji emocji poprosili jedną ze stron o odejście na bok - relacjonuje podkom. Aleksandra Siewert z gdańskiej policji.

Podkreśla, że w momencie, kiedy interweniowała policja nie doszło do żadnej przemocy fizycznej.

- Dobrowolnie się rozeszli. Do tej pory nikt nie zgłosił zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, które miałoby dotyczyć tej sytuacji - dodała.

Policja interweniowała ws. incydentu na pogrzebie

Policja interweniowała ws. incydentu na pogrzebie

Odpalili race

Podczas konduktu pogrzebowego, który przeszedł ulicami miasta zgromadziły się tysiące osób. Kilka razy podczas uroczystości zebrani skandowali głośno "Cześć i chwała bohaterom". W tłumie byli też kibice Lechii Gdańsk, którzy głośno skandowali nazwę swojego klubu i odpalili race.

Pośmiertnie awansowani i pochowani z honorami

W niedzielę minęło 70 lat od wykonania przez komunistyczne władze wyroku śmierci na niespełna 18-letniej Danucie Siedzikównie, sanitariuszce 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej oraz na ppor. Feliksie Selmanowiczu, dowódcy plutonu 5. Wileńskiej Brygady AK.

"Inkę" i "Zagończyka" pochowano na Cmentarzu Garnizonowym. Ceremonia miała charakter pogrzebu państwowego. Mogiły pokryły dziesiątki wieńców.

Feliks Selmanowicz został pośmiertnie awansowany na stopień podpułkownika, zaś Danuta Siedzikówna na stopień podporucznika.Pogrzeb poprzedziła msza w bazylice, odprawiona przez metropolitę gdańskiego abp. Sławoja Leszka Głódzia. W ostatniej drodze Żołnierzom Wyklętym, z gdańskiej Bazyliki Mariackiej na Cmentarz Garnizonowy, oprócz ich rodzin, w kondukcie żałobnym przez ulice miasta towarzyszyli m.in. prezydent Andrzej Duda, marszałek Sejmu Marek Kuchciński, marszałek Senatu Stanisław Karczewski i premier Beata Szydło.Szczątki bohaterów spoczęły w sąsiadujących ze sobą grobach, usytuowanych nieopodal cmentarnej kwatery nr 14, którą badał zespół pracowników IPN, z nadzieją na zlokalizowanie kilkudziesięciu pochowanych tam w latach 40. i 50. ub. wieku ofiar komunizmu, zabitych w pobliskim areszcie przy ul. Kurkowej. IPN zidentyfikował szczątki "Inki" i "Zagończyka".

Pożegnanie "Inki" i "Zagończyka" w Gdańsku

Pożegnanie "Inki" i "Zagończyka" w Gdańsku

Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: