Przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku ponownie ruszył proces 9 skazanych w sprawie afery finansowej w kościelnym wydawnictwie Stella Maris. Od poprzedniego wyroku odwołał się m.in. były przewodniczący pomorskiego SLD Jerzy Jędykiewicz. Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 7 kwietnia.
Podczas wtorkowej rozprawy Sąd Apelacyjny w Gdańsku zdecydował, że 7 kwietnia przesłuchany zostanie jako świadek jeden z głównych oskarżonych ws. afery w Stella Maris Janusz B.
We wrześniu 2014 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał go na 4,5 roku więzienia i 432 tys. zł grzywny. Wyrok nie jest prawomocny. Janusz B. jest jedną z dziewięciu osób, które odwołały się od poprzedniego wyroku.
Powiązania wydawnictwa Stella Maris z Januszem B.
Według prokuratury, to właśnie firmy konsultingowe Janusza B. (w latach PRL był on pracownikiem cenzury, a następnie pierwszym dyrektorem Stella Maris - red.) i jego wspólnika Konrada K. zawierały z różnymi spółkami kontrakty na doradztwo (jedną z nich była Energobudowa, której prezesem był Jędykiewicz - red.). Ich wykonanie powierzali z kolei wydawnictwu Stella Maris, którego właścicielem była Archidiecezja Gdańska. W rzeczywistości usługi te były całkowicie fikcyjne i zlecenia nigdy nie zostały wykonane.
Były lider pomorskiego SLD skazany
Wyrok przed Sądem Okręgowym w Gdańsku dotyczący Jędykiewicza (zgodził się na podawanie swojego nazwiska - red.) i ośmiu innych oskarżonych zapadł w grudniu 2013 r. Były lider pomorskiego SLD został wówczas skazany na 3,5 roku więzienia i 305 tys. zł grzywny. Dostał też zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk w spółkach handlowych na okres ośmiu lat. Od tego wyroku odwołali się wszyscy oskarżeni, prokuratura nie wniosła apelacji.
"Jestem niewinny"
- Powtarzam to już od ponad 10 lat. Ja i Energobudowa nie mieliśmy nic wspólnego ze Stella Maris. Stella Maris to organizacja kościelna. Idźcie z tym do biskupa Gocłowskiego, który, jak wiecie, "nic nie wie i nic nie pamięta" – mówił Jędykiewicz.
Przyznał też, że kontakty ze Stella Maris miał natomiast jego partner biznesowy Janusz B.:
- Z tym, że on współpracował ze Stella Maris nikomu o tym nie mówiąc (…) Natomiast to, że bierze się pośrednika, konsultanta do załatwiania różnych kontraktów i płaci się mu prowizję to było, jest i będzie w Polsce i za granicą - wyjaśnił.
- W dużym stopniu media chciały mnie zepchnąć na margines jako szefa pomorskiego SLD, ale przede wszystkim dyspozycyjny prokurator. Czuję się człowiekiem zaszczutym przez wymiar sprawiedliwości – dodaje Jędykiewicz.
Fikcyjne usługi i "pranie" pieniędzy
Prokuratura zarzuciła Jędykiewiczowi, jako prezesowi Energobudowy, wyprowadzenie z tej firmy prawie 31 mln zł, "wypranie" ok. 14 mln zł i uszczuplenia podatkowe.
Według śledczych, pieniądze ze spółek, które zlecały fikcyjne usługi firmom Janusza B. i Konrada K., najpierw były przelewane na konta ich firm, a później, po odjęciu kilku procent, do Stella Maris. Wydawnictwo pobierało kolejne kilka procent prowizji i na końcu większość pieniędzy wracała do osób zarządzających spółkami.
Stella Maris, działając jako podmiot gospodarczy w ramach Archidiecezji Gdańskiej, była zwolniona z podatku dochodowego od osób prawnych w części przeznaczonej na cele statutowe Kościoła. Transfery pieniędzy miały miejsce w latach 1997-2001.
Skazani się odwołują
Dwaj członkowie zarządu Energobudowy Paweł J. i Jacek O. zostali skazani na dwa lata więzienia i kary grzywny po ponad 100 tys. zł. Pozostałym oskarżonym sąd wymierzył kary więzienia w zawieszeniu oraz grzywny.
Sąd pierwszej instancji umorzył wobec Jędykiewicza i pozostałych ośmiu oskarżonych z powodu przedawnienia zarzuty dotyczące przestępstw podatkowych.
We wrześniu 2014 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku, oprócz Janusza B., wymierzył też wyroki pozostałym trzem oskarżonym.
Na karę trzech lat i 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dziewięć lat skazany został b. kapelan abp. Tadeusza Gocłowskiego, ks. Zbigniew B. Kapłan był dyrektorem Stella Maris w latach 1999-2003. Duchowny dostał również 55 tys. zł grzywny.
B. pełnomocnikowi Stella Maris Tomaszowi W. wymierzono karę trzech lat i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na osiem lat i 120 tys. zł grzywny. Konrad K. został skazany na trzy lata pozbawienia wolności i 144 tys. zł grzywny.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: PO / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24