Po latach funkcjonowania popularnej linii 666, która kursowała na Hel, PKS Gdynia rezygnuje z dotychczasowej numeracji. "Ostatnią szóstkę wywracamy do góry nogami" - ogłosiła spółka w mediach społecznościowych. Numeracja nie wszystkim się podobała. Niektórzy podnosili, że "godzi w chrześcijański porządek państwa polskiego". Jak podkreśla przedstawiciel PKS Gdynia, "nowa numeracja ma związek z wieloma pismami, zarówno prośbami, jak i groźbami, o zmianę numeru linii". Komentujący nie kryją rozczarowania decyzją przewoźnika.
W poniedziałek, 12 czerwca, Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej w Gdyni oświadczyło, że już niebawem popularna linia 666, która przez ostatnie lata w wakacje woziła pasażerów na Hel, otrzyma nową numerację.
"W tym roku ostatnią 6 wywracamy do góry nogami! Już 24.06.2023 z Dębek, Krokowej, Karwi, Ostrowa, Jastrzębiej Góry, Rozewia, Chłapowa, Władysławowa, Chałup, Kuźnicy, Jastarni oraz Juraty do Helu zawiezie Was linia 669!" - poinformowano w mediach społecznościowych przewoźnika.
Informacja ta spotkała się ze sporym niezadowoleniem internautów, wyrażonym w setkach negatywnych reakcji i ponad 200 komentarzach na Facebooku.
"Wow. Idealny przykład tego jak NIE ROBIĆ marketingu. Ten kto wpadł na ten genialny pomysł powinien zostać co najmniej zdegradowany lub przeniesiony na inne stanowisko, zdecydowanie strzał w stopę" - napisał jeden z internautów pod informacją o zmianie numeracji.
"Była to reklama na cały świat. O linii 666 na Hel niejednokrotnie czytałem na zagranicznych stronach, czy grupach na Facebooku. Jestem przekonany, że byli turyści, którzy pewnie dojechaliby szybciej pociągiem, ale dla hecy pojechali autobusem 666. Nie wiem, czy ten numer to był przypadek, czy celowy zabieg marketingowy, ale na pewno przyciągał uwagę" - dodał inny. " Co to za Hel bez 666 :(" - skomentował kolejny.
"Diabelska inspiracja" i wyjaśnienia przewoźnika
Linia 666 była lokalną atrakcją i obiektem licznych memów, jednak budziła też kontrowersje wśród niektórych osób, bo jej numer to - w nawiązaniu do biblijnej księgi Apokalipsy - tzw. liczba Bestii. Natomiast nazwa miejscowości może przywodzić na myśl skojarzenie z angielskim słowem hell, oznaczającym piekło.
"Autobusem 666 na Hel(l), czyli do piekła. Niby niewinny żart, ale trudno nie uznać w nim złośliwej inspiracji, nazywając rzeczy po imieniu - diabelskiej" - w 2018 roku napisano na katolickim portalu Fronda.pl. I apelowano do PKS Gdynia o zmianę numeru trasy, bo ten "godzi w chrześcijański porządek państwa polskiego i jego fundamenty, a stąd - w dobro nas wszystkich".
Głos w sprawie zabrał wówczas przewoźnik. Bartosz Milczarczyk z PKS Gdynia zapewniał wówczas, że numeracja nie ma żadnego związku z "szatańskimi liczbami".
- Numeracja linii autobusowych w powiecie puckim rozpoczyna się od numeru 650, kończy na numerze 669. Chcąc nie chcąc któryś z tych numerów musiał przypaść autobusowi kursującemu do Helu. Padło na linię 666 - tłumaczył w materiale "Faktów" TVN.
- Wozimy średnio 666 pasażerów. Autobus kursuje po drodze wojewódzkiej numer 216, której iloczynem są trzy szóstki. (...) Idąc tym tokiem rozumowania, musiałbym zaprzestać obsługi komunikacyjnej miejscowości podobnych, na przykład Piekła bądź Piekiełka, które również leżą na Kaszubach - dodawał.
"Nowa numeracja ma związek z wieloma pismami", ale linia 666 ma szansę powrócić
Marcin Szwaczyk z działu przewozów PKS Gdynia nie kryje faktu, że zarząd spółki rzeczywiście ugiął się pod naciskiem osób przeciwnych dotychczasowej numeracji.
- Nowa numeracja ma związek z wieloma pismami, zarówno prośbami, jak i groźbami, o zmianę numeru linii - tłumaczy.
Podkreśla jednak, że negatywna reakcja internautów na informację o zmianie numeru linii bardzo ich zaskoczyła. PKS Gdynia nie wyklucza więc możliwości powrotu do dawnego oznaczenia linii w kolejnych latach.
- Do tej pory dochodziły do nas wyłącznie głosy z jednej strony. Otrzymywane przez nas obecnie wyrazy poparcia dla starego oznaczenia linii są dla nas miłym zaskoczeniem. Jesteśmy oszołomieni dużym społecznym oczekiwaniem przywrócenia linii 666. Być może będziemy musieli wziąć pod uwagę ich głosy planując połączenia na przyszły rok - przyznaje Szwaczyk.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24