Pobity dwumiesięczny chłopiec trafił do szpitala. Zarzuty dla ojca

Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku
Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku
Źródło: tvn24

Te obrażenia realnie zagrażały życiu dwumiesięcznego chłopca - stwierdziła prokuratura w Ełku, która postawiła zarzuty ojcu dziecka. Niemowlak mógł być bity już wcześniej.

Znęcanie się nad osobą nieporadną ze względu na wiek i spowodowanie choroby zagrażającej życiu – takie zarzuty usłyszał 25-letni mieszkaniec Ełku. W środę wezwał on pogotowie do swojego dwumiesięcznego synka, nad którym w tym momencie sam sprawował opiekę. Lekarze stwierdzili, że nad chłopcem ktoś musiał się znęcać.

- Dziecko ma między innymi poważne wewnętrzne obrażenia głowy. Lekarze stwierdzili, że mogą one zagrażać życiu – informuje Beata Marchel z Prokuratury Rejonowej w Ełku. Podkreśla, że ojciec chłopca nie przyznał się do winy. Prokuratura wystąpiła dziś o areszt dla niego.

Do przemocy mogło dochodzić wcześniej

Jak przyznała prokurator, niektóre z obrażeń mogą świadczyć, że do przemocy wobec dwumiesięcznego chłopca dochodziło już wcześniej. Lekarze mieli stwierdzić wewnętrzne złamania, krwiaki i otarcia naskórka.

Pogotowie zostało wezwane przez ojca dziecka w środę wieczorem. Według ustaleń policji, osiemnastoletniej matki dziecka nie było w mieszkaniu w czasie zdarzenia. Jak mówi prokurator wcześniej "nie było problemów z tą rodziną".

Niedługo po dotarciu do szpitala w Ełku niemowlę zabrał śmigłowiec do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. - Dziecko zostało przetransportowane do nas ze szpitala w Ełku, w tej chwili lekarze walczą o jego zdrowie i życie - mówi Eliza Bilewicz-Roszkowska z DSK w Białymstoku.

Ojciec był już wcześniej karany za przestępstwa przeciw mieniu i obrazę funkcjonariusza publicznego. Najniższa kara przewidziana za czyn, który teraz zarzuca się 25-latkowi, to 3 lata więzienia.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: