Przy plaży w Piaskach Bałtyk odsłonił niecodzienny widok. To wrak tajemniczej jednostki, której data zatonięcia budzi wątpliwości wśród ekspertów. Drewno, z którego powstała, pochodzi najpewniej z pierwszej połowy XX wieku.
O tajemnicznym wraku odsłoniętym przez morze na Mierzei Wiślanej przed kilkoma dniami informował facebokowy profil Hello Mierzeja. Jego widok to nie lada gratka, bo jednostka jest zwykle przykryta warstwą piasku i mało który plażowicz wie o jej istnieniu. Nic więc dziwnego, że zjawisko to wywołało sensację wśród amatorów nadmorskich spacerów.
Znalezisko zostało zaobserowane pomiędzy wejściem 14 a 15 na plaży w Piaskach na Mierzei Wiślanej. To stara rybacka wioska, nazywana również Nową Karczmą. Jest położona około 4 km od granicy z należącym do Rosji obwodem królewieckim.
Informacja na ten temat została opatrzona nagraniami autorstwa Andrzeja Bassendowskiego. Jak dowiedział się w Narodowym Muzeum w Gdańsku autor filmów, drewno użyte do budowy jednostki może być datowane na pierwszą połowę XX wieku, najprawdopodobniej okres po 1921 roku.
Urząd Morski w Gdyni poinformował natomiast, że można przypuszczać, iż to wrak jednego z dwóch kutrów, które zatonęły w tym rejonie. Jednym z nich była jednostka GDY126, która zatonęła w 1982 roku w okolicy Krynicy Morskiej, drugim - kuter o nieznanym numerze, który zatonął podczas próby ucieczki do Szwecji w latach 60.
"Przy tym kutrze zbierało się kiedyś najlepszy bursztyn. Mój ojciec opowiadał, że silnik z tego kutra wyciągnęła ekipa budująca nowy port w Piaskach, chyba w 1968 roku" - napisała pod filmem jedna z internautek, wykluczając tym samym pierwszą z hipotez.
Pozostałość po "wielkiej ewakuacji"?
Do żadnej z hipotez Urzędu Morskiego nie przychyla się Olaf Popkiewicz, youtuber i lokalny pasjonat historii.
- Na początku, widząc zdjęcia, pomyślałem, że to bardzo stary wrak, ale w rzeczywistości pochodzi on z lat 20. XX wieku. To bardzo duża jednostka, ma 32 metry długości. Być może to pozostałość po wielkiej ewakuacji z Prus Wschodnich. Mogła zostać "upolowana" przez radziecki samolot szturmowy, jeden z tych, które operowały nad Bałtykiem - mówi.
Chodzi o "Operację Hannibal", która była prowadzona od stycznia do maja 1945 roku. Wówczas z terenów Prus Wschodnich i Zachodnich, zagrożonych radzieckim natarciem, prowadzono ewakuację ludności cywilnej. Jednostki narażone były na ogień. Rosjanie, przy użyciu samolotów bombowych, jak również flotylli okrętów podwodnych, topili jednostki, które próbowały dostać się w głąb III Rzeszy.
Źródło: Hello Mierzeja
Źródło zdjęcia głównego: Andrzej Bassendowski