Nie pomógł dziewczynce ukąszonej przez żmiję. Jest wyrok sądu

12-letnia dziewczynka została ukąszona przez żmiję
12-letnia dziewczynka została ukąszona przez żmiję
Źródło: tvn24

Rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 6 tys. zł zadośćuczynienia - to wyrok dla lekarza, który odmówił podania surowicy dziewczynce ukąszonej przez żmiję i odesłał ją do innego szpitala, nie zapewniając transportu karetką.

O sprawie pisaliśmy w tvn24.pl już kilkukrotnie.

Bytowski lekarz, Jerzy Sz., składał wyjaśnienia, ale nie przyznawał się do winy. Zdanie zmienił podczas poniedziałkowej rozprawy.

Uznany winnym

Sąd Rejonowy w Bytowie stwierdził, że lekarz bytowskiego pogotowia ratunkowego jest winny narażenia na niebezpieczeństwo 12-letniej dziewczynki, którą ukąsiła żmija, a on nie udzielił jej właściwej pomocy. Oskarżony zaproponował wymiar kary, do której przychylił się sąd.

Lekarz otrzymał karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Dodatkowo musi zapłacić 6 tys zł. zadośćuczynienia.

Nie było sprzeciwu prokuratora oraz pokrzywdzonej, co do takiego wyroku.

"Usłyszałam przepraszam"

Podczas rozprawy oskarżony po raz pierwszy powiedział, że żałuje tego, co się stało.

- Przyznał się do winy. Usłyszałam od lekarza słowo przepraszam – powiedziała pani Beata, matka 12-letniej Weroniki. – Dobrze, że tak to się skończyło, po tym wszystkim, co przeszliśmy. Tu nie chodzi o pieniądze, ale o sprawiedliwość – dodała.

Wcześniej obrońca lekarza wnioskował o warunkowe umorzenie postępowania prokuratorskiego na okres dwóch lat, zaproponował przekazanie 3 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i 3 tys. zł nawiązki dla pokrzywdzonej dziewczynki. Chociaż rodzina zaakceptowała wniosek, to Sąd Rejonowy w Bytowie postanowił nie uwzględniać prośby obrońcy i rozpocząć normalną rozprawę.

Odesłał ukąszone dziecko

12-letnią Weronikę z Bawernicy w gminie Parchowo żmija ukąsiła, kiedy dziecko bawiło się na podwórku przed domem. Lekarz odmówił podania surowicy dziecku i odesłał ją do Słupska. Jednak nie wysłał dziecka karetką pogotowia. Weronikę zawiozła tam matka własnym autem. W Słupsku podano dziewczynce leki.

Szpital bronił lekarza

Władze szpitala od początku uważały, że błędu nie popełniono. Tłumaczono, że "surowicę podaje się tylko pod specjalnym nadzorem, w szpitalach specjalistycznych, które zajmują się dziećmi, głównie w oddziałach chirurgii dziecięcej i tam dziecko zostało odesłane".

Jak tłumaczyła w połowie grudnia w rozmowie z TVN24 Ewa Wichłacz, rzeczniczka szpitala, lekarz od lipca zajmuje to samo stanowisko, nie zmienił się jego zakres obowiązków, gdyż zgodnie z zasadą domniemania niewinności, do momentu wydania prawomocnego wyroku uznają pracownika za niewinnego.

Autor: aja/mz / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: