Burmistrz Czerska nie może zatrudnić nowego komendanta straży miejskiej – tak zdecydował Sąd Rejonowy w Człuchowie, przed którym były zwolniony komendant walczy o przywrócenie do pracy. Jarosława Szwila odwołano po tym, jak zdjęcie z fotoradaru i żądanie wskazania kierowcy przekraczającego prędkość strażnicy wysłali do właściciela auta przewożonego na lawecie. Ma go zastąpić Piotr Gorczyca z Mławy, który wygrał konkurs na stanowisko komendanta.
Były komendant straży miejskiej w Czersku walczy o przywrócenie do pracy przed Sądem Rejonowym w Człuchowie. Jeszcze przed pierwszą rozprawą zaplanowaną na 4 września br., sąd wydał postanowienie o zabezpieczeniu roszczenia Szwila i w czasie trwania postępowania zakazał urzędowi miejskiemu powołania nowego komendanta.
- Postanowienie sądu jest nieprawomocne więc urząd miasta jeszcze nie podejmuje działań. Jeśli się uprawomocni, złożymy zażalenie. Jeśli zażalenie zostanie odrzucane, podejmiemy dalsze czynności. Jak na razie roszczenie powoda nie jest zagrożone – poinformował Jan Gliszczyński, zastępca burmistrza Czerska.
Jak podkreśla Gliszczyński, w sprawie nowego komendanta urzędnicy nadal czekają na opinię Komendy Wojewódzkiej Policji. – Nie wiadomo czy nowy kandydat zostanie w ogóle pozytywnie zaopiniowany. Ewentualne późniejsze zatrudnienie go, nastąpi po konsultacji z burmistrzem i radcą prawnym reprezentującym gminę w tej sprawie – mówi Gliszczyński.
Zapewnia również, że choć intencją burmistrza było, żeby nowy komendant zaczął pracę od 1 sierpnia, urząd dostosuje się do decyzji sądu.
"Przejechał się" na lawecie
Konkurs na szefa czerskiej straży miejskiej został rozpisany po odwołaniu z tego stanowiska Jarosława Szwila. Wypowiedzenie wręczył mu burmistrz, który uznał za "nieudolne i niewystarczające" tłumaczenia funkcjonariusza w sprawie "pościgu" za kierowcą auta, przewożonego na lawecie.
Nowym komendantem ma zostać Piotr Gorczyca z Mławy. Zwycięzca konkursu na to stanowisko pokonał czterech innych kandydatów. Według burmistrza ma doświadczenie, bo od kilku lat pracuje w straży miejskiej.
- Ma odpowiednie wykształcenie. Ukończył studia z zakresu kryminalistyki – mówił Marek Jankowski, burmistrz Czerska.
Kto kierował autem na lawecie?
Pod koniec sierpnia ubiegłego roku laweta wioząca zepsuty samochód przekroczyła prędkość, a zdjęcie z fotoradaru i żądanie wskazania kierowcy strażnicy wysłali do Piotra Daniluka - właściciela przewożonego auta.
Mężczyzna tłumaczył, że jego auto nie było uczestnikiem ruchu, więc nie może odpowiadać za wykroczenie. Nie ma także obowiązku wskazywania, kto kierował lawetą. Wtedy miał usłyszeć, że sprawa zostanie skierowana do sądu. Za niewskazanie kierowcy panu Piotrowi mogło grozić do 5 tys. zł grzywny.
Po nagłośnieniu sprawy i odwołaniu komendanta straży miejskiej postępowanie w sprawie wykroczenia umorzono.
Czuje się pokrzywdzony
Były już komendant straży miejskiej czuje się pokrzywdzony i uważa, że zwolniono go niesłusznie.
Twierdzi, że podczas spotkania z burmistrzem nie było żadnej rozmowy, ani pytań o to, jak przebiegała sprawa ustalania kierowcy lawety. Podobno od razu wręczono mu wypowiedzenie, a burmistrz powiedział tylko, że "nie widzi dalszej możliwości współpracy".
- Burmistrz zwolnił mnie za brak nadzoru nad postępowaniem mandatowym dotyczącym tej lawety. Tylko, że tutaj nikt nie dał nikomu mandatu, to, jak można, za to kogoś zwolnić? - pytał Szwil.
Według niego w żadnym z postępowań prowadzonych przez straż miejską nie było też nieprawidłowości. - Żadna z kontroli np. z komendy wojewódzkiej policji nie wykazała błędów - dodał.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze