Pani Paulina przygotowywała się do otwarcia salonu jubilerskiego, otworzyła sejf i wyciągała biżuterię. Wiedziała, że nie może nikomu otwierać. Kiedy jednak do drzwi zapukała kobieta w kurtce kurierskiej, zrobiła wyjątek. Wtedy do sklepu wtargnęło dwóch zamaskowanych mężczyzn.
Do napadu doszło 4 lutego w salonie jubilerskim w Malborku (woj. pomorskie). Było około godziny 8, jeszcze przed otwarciem sklepu.
- Dziewczyny są wtedy same, do tej pory były same. W tym czasie zajmują się takimi rzeczami, jak ogłoszenia internetowe i tym podobne. Dla bezpieczeństwa nie mogą nikomu otwierać. Ale w tej sytuacji pewna kobieta przebrała się za kuriera i zapukała do drzwi - opowiada Paweł Kurek, właściciel salonu jubilerskiego. - Nasza pracownica zobaczyła kobietę z paczkami, a u nas dużo kurierów się przewija. Uchyliła drzwi i wtedy wpadło dwóch panów w kominiarkach, skrępowali ją i zaciągnęli na zaplecze - dodaje.
- Przewrócili mnie na ziemię, jeden na mnie usiadł, zaczął mi zatykać usta, żebym nie krzyczała. Ja się oswobodziłam, zaczęłam krzyczeć. W tym czasie włożył mi jakiś materiał do ust, żeby mi zatkać buzię - opowiada pani Paulina. - Przenieśli mnie do pomieszczenia, gdzie jest sejf. Tam zostałam spsikana gazem i przykuta do sejfu - dodaje.
Właściciel oferuje nagrodę za wskazanie sprawców
Pani Paulina, jeszcze zanim otworzyła drzwi, rozmawiała przez telefon ze swoją siostrą. To ona - słysząc, co się dzieje - zadzwoniła na policję.
Cały napad trwał kilka minut. Sprawcy po wszystkim zabrali klucze, zamknęli panią Paulinę i uciekli.
Paweł Kurek straty szacuje na około milion złotych. - Ktoś ukradł stare laptopy, wiedział dokładnie, jaki jest harmonogram naszej pracy, kiedy dziewczyny otwierają sejfy, kiedy wyciągają biżuterię i że monitoring w tym momencie był na dysku, a nie w chmurze - mówi właściciel.
Dodaje, że napastnicy zabrali urządzenie rejestrujące. Na zewnątrz jest jednak więcej sklepów i kamer, które - według właściciela - nagrały przygotowania sprawców do napadu. Film opublikował w mediach społecznościowych.
Pan Paweł tuż po napadzie oferował 20 tysięcy złotych nagrody w zamian za wskazanie napastników. Teraz nagrodę zwiększył do 40 tysięcy złotych.
Policja szuka sprawców
Policja bardzo szybko pojawiła się na miejscu zdarzenia. - 4 lutego po godzinie 8 policjanci dostali zgłoszenie o rozboju w salonie jubilerskim na terenie Malborka. Na miejscu pracowali policjanci, między innymi technik kryminalistyki, który zabezpieczał ślady. Był także pies tropiący, który podjął trop za ścieżką odejścia sprawców - mówi st. sierż. Martyna Orzeł, oficer prasowa policji w Malborku.
Funkcjonariusze zabezpieczyli monitoring, nadal jednak nie udało się ująć sprawców.
Pani Paulina przyznaje, że nadal czuje niepokój i zamierza znaleźć pomoc u psychologa.
- Ciężko jest, boję się, boję się drzwi otworzyć, nawet boję się w domu, jak ktoś do domofonu dzwoni - mówi kobieta. - Pracuję tu pięć lat, nigdy czegoś takiego nie było - dodaje.
Sprawcom napadu grozi do 15 lat więzienia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: nagranie z monitoringu