Małe szaraki rodzą się masowo w polskich lasach. Niestety to ludzie i ich czworonożni pupile są największym zagrożeniem dla zajęczych dzieci – ostrzegają ekolodzy i apelują, by nie zabierać zajęcy do domu.
W przytuliskach dla dzikich zwierząt w okresie Wielkanocy zawsze roi się od malutkich zajęcy. Scenariusz prawie zawsze jest identyczny.
- Najczęściej trafiają do nas przez psy, które podczas spacerów znajdują małe w kotlinkach i przynoszą w pysku do właścicieli. Traktują je jak zabawkę. Często są pogryzione – mówi nam Marzena Białowolska z fundacji "Dzika Ostoja" w Szczecinie. Czasem znajdują je sami ludzie i uznają za porzucone przez matki. Obecnie pod opieką „Dzikiej Ostoi” jest siedem zajęcy, które niedawno się urodziły.
Wkrótce szaraków będzie więcej
Podobnie jest w Pomorskim Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Ostoja” w Pomieczynie, gdzie obecnie pod opieką są dwa marczaki – jeden kilkunastodniowy oraz drugi trochę starszy. Wymagają one karmienia co kilka godzin.
W rzeczywistości zajęcze matki dla bezpieczeństwa zostawiają młode schowane w trawie, w małych zagłębieniach. Przychodzą do nich tylko dwa razy dziennie, by je nakarmić. To taktyka, by nie zostawiać na młodych swojego zapachu, który może przyciągnąć drapieżniki.
Jeśli w pobliżu młodego zająca nie ma jego matki, to wcale nie znaczy, że jest sierotą. Nawet zbliżając się do niego, dotykając, narażamy go na niebezpieczeństwo, bo zostawiamy na nim swój zapach, który może przyciągnąć drapieżniki.
- Nie zabierajmy zajęcy z lasu, zostawmy je w spokoju, a psy trzymajmy na smyczy – apeluje Białowolska. To początek wykotów. Wkrótce małych zajęcy będzie jeszcze więcej. Wszystkie szaraki będące pod opieką ośrodków wrócą do natury.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa//ec / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24