"Osinów Dolny nie funkcjonuje wcale, jest katastrofa" – alarmują mieszkańcy i włodarze gminy Cedynia w Zachodniopomorskiem. Mała miejscowość od czasu zamknięcia granic praktycznie wymarła. Wcześniej codziennie były tu tłumy Niemców, którzy przyjeżdżali nie tylko na zakupy, ale równie często, by się ostrzyc. Miejscowość jest, a raczej była nazywana wioską fryzjerów.
Osinów Dolny to malutka miejscowość – zameldowanych jest tam zaledwie około 250 osób, stoi 30 domów. Znana jest z tego, że jest najbardziej na zachód wysuniętym punktem Polski i z tego, że działa tam największa w Polsce liczba zakładów fryzjerskich w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Jeden zakład przypada na około sześć osób zameldowanych w miejscowości. I wszystkie te salony, podobnie jak miejscowe restauracje i sklepy funkcjonowały dzięki wizytom sąsiadów zza zachodniej granicy.
Miejscowość leży bezpośrednio nad Odrą. Na przeciwnym brzegu rzeki jest niemieckie miasteczko Hohenwutzen, a samo Osinowo wśród Niemców znane jest jako Niederwutzen.
Wirus zamknął salony
Osinów Dolny, choć sam malutki, dawał pracę i zarobek wielu mieszkańcom całej gminy. Wiele osób przyjeżdżało tu do pracy z Cedyni, Chojny, Gryfina, a nawet Szczecina.
Od połowy marca wszystkie – około 40 – zakładów fryzjerskich jest zamkniętych na głucho. Zazwyczaj stały tu kolejki Niemców i Niemek czekających na przystrzyżenie, farbowanie czy modelowanie. Teraz nie słychać szumu suszarek do włosów, nożyczki rdzewieją w szufladach, w lustrach brak odbić twarzy zadowolonych klientów.
- Jest pusto, a wcześniej było tyle ludzi – mówi Agata Burchardt, właścicielka salonu kosmetyczno-fryzjerskiego MATRIX w Osinowie Dolnym. – Granica zamknięta, nie mamy z czego żyć. Bez otwarcia zakładu wszyscy pozostaniemy bezrobotni – przewiduje.
Same zapowiadane już pozwolenie na otwarcie salonów w Polsce nie wystarczy. Konieczny jest powrót klientów z Niemiec. A granice pozostają wciąż zamknięte i nie wiadomo, kiedy zostaną otwarte.
"Wirus nie ma narodowości"
- Mam nadzieję, że przetrwamy, ale błagamy premiera, aby granica znowu została otwarta i to jak najszybciej. Jeżeli jej nie otworzymy, to będzie katastrofa w budżetach. Jeszcze dwa tygodnie kupcy wytrzymają, ale potem będzie katastrofa – przewiduje Adam Zarzycki, burmistrz pobliskiej Cedyni. - Osinów Dolny nie funkcjonuje wcale, jest katastrofa. Żyliśmy tu z handlu, z klientów zza granicy – uważa.
Andrzej Szwałek, sołtys Osinowa Dolnego, jest również lokalnym przedsiębiorcą i właścicielem karczmy. - Wcześniej mieliśmy tu dziennie tysiące ludzi. Żyliśmy z wymiany polsko-niemieckiej. Teraz czekamy na informacje od premiera, co z nami dalej będzie. Nie można mówić, że wirus ma narodowość. Zamykanie granic nie ma sensu – uważa Szwałek.
- W Niemczech salony są teraz otwarte. Fryzjerzy mają tam bardzo dużo pracy. Nie cieszymy się z tego – przyznaje Burchardt. Sama nie zdecydowała się jeszcze na zwolnienie żadnego pracownika. Płaci im pełne pensje. Z własnych oszczędności, które jednak szybko się kurczą.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24