W Gdańsku rozpoczął się w piątek proces rodziców zastępczych z Pucka - 33-letniej Anny C. i 40-letniego Wiesława C. - oskarżonych o spowodowanie śmierci dwojga dzieci, które przebywały pod ich opieką. Rodzice biologiczni zmarłych dzieci wnieśli o odszkodowanie.
Jak zaznaczył prokurator, odczytując w piątek uzasadnienie aktu oskarżenia, małżeństwo C. w momencie, gdy zdecydowało się zostać rodziną zastępczą, miało kłopoty ze spłatą kredytu hipotecznego zaciągniętego na budowę domu. Anna C. była w tym czasie na urlopie wychowawczym. Prokurator dodał, że prowadzenie rodziny zastępczej mogło być w tym przypadku sposobem na życie. Dodał, że opieka nad piątką powierzonych dzieci była trudna, bo maluchy były zaniedbane.
Prokurator zaznaczył też, że rodzina C. nie otrzymała należytej pomocy z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku.
"Kochałam i biłam"
W piątek w Sądzie Okręgowym Gdańsku Anna C. nie przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień. - Nie chciałam nikogo skrzywdzić. Bardzo tęsknię za moimi dziećmi - powiedziała.
Sąd zdecydował się na odczytanie, a po części odtworzenie, nagranych zeznań Anny C. ze śledztwa. Wynika z nich, że do śmiertelnego pobicia Kacpra doszło, gdy dziecko - tuż przed wyjściem z domu do lekarza - zmoczyło majtki i konieczne było przebranie go, co spowodowało spóźnienie. Z kolei - według zeznań Anny C., "Klaudia wywołała jej złość, bo wyzywała i szarpała się z nią pod prysznicem". Anna C. twierdziła też w przytoczonych zeznaniach, że powierzone jej rodzinie dzieci wymagały dużo opieki i pracy, bo nie wiedziały np. do czego służy toaleta. Kobieta przyznała, że zdarzało się jej wpadać w szał. "Ja je (dzieci - przypis PAP) kochałam, za chwilę biłam, kochałam i biłam" - mówiła w trakcie śledztwa kobieta.
"To nie ja Kingę zbiłam pasem, to mąż ją zbił. Ja z Kingą rozmawiałam, ale nie dawałam rady, to mówiłam do męża, aby coś zrobił. Mąż zaczął krzyczeć, potem wyjął pas i ją zlał. Ja Kingę raz uderzyłam w twarz ręką, byłam wzywana do szkoły. Byłam w 8. miesiącu ciąży. Rurą od odkurzacza nie biłam, paskiem to tak. Mąż bił pasem Klaudię, Olę, Kingę, nie pamiętam, czy Daniela" - wynika z przytoczonych zeznań.
Anna C. opowiadała także w śledztwie, że w dzieciństwie była bita przez ojca i przez matkę. Jednak prokuratura nie znalazła potwierdzenia takiego faktu. Psychiatrzy, którzy badali kobietę, orzekli natomiast, że Anna C. jest uzależniona od alkoholu. Uznali też Annę C. za osobę skłonną do dominacji i szybko wpadającą w gniew. Także Wiesław C. miał - według badających go psychiatrów - mieć skłonność do nadużywania alkoholu.
Proces będzie jawny
Na początku rozprawy prokurator złożył wniosek o utajnienie procesu. Do wniosku przychylił się obrońca i oskarżeni. Przeciwni byli z kolei biologiczni rodzice zmarłych dzieci, którzy występują jako oskarżyciele posiłkowi.
- Sąd podczas narady zadecydował, że proces będzie jawny. Zezwolił na nagrywanie obrazu i dźwięku, bo przemawia za tym ważny interes społeczny - relacjonował Daniel Stenzel, reporter TVN24.
"To nie był przypadek"
Jak poinformował dziennikarzy Piotr Pawłowski, pełnomocnik biologicznych rodziców zmarłych dzieci, do sądu został złożony wniosek o finansowe zadośćuczynienie przez rodzinę C. jego klientom. Każdy z rodziców dwójki zmarłych dzieci żąda od każdego z małżonków C. odszkodowania w wysokości po 50 tys. zł. - Zadośćuczynienie ma być formą kary, bo małżeństwo C. założyło rodzinę zastępczą, aby zdobywać w ten sposób pieniądze - powiedział Pawłowski. Dodał też, że złożył wniosek o zmianę kwalifikacji czynu, o który oskarżony jest Wiesław C. Mężczyźnie przedstawiono zarzut pobicia 3-letniego Kacpra, za który grozi do 10 lat więzienia, a pełnomocnik chciałby, by Wiesław C. - podobnie, jak jego żona, odpowiadał za zabójstwo. - To nie był jednostkowy wypadek, tam zginęła dwójka dzieci, to nie był przypadek. To był proces i trudno sobie wyobrazić, że Wiesław C. nie miał świadomości co się tam dzieje - mówi Piotr Pawłowski, pełnomocnik biologicznych rodziców.
- Chcielibyśmy żeby Wiesław C. poniósł nie mniejszą karę niż jego żona, która jest współoskarżoną. Materiał dowodowy, który jest zgromadzony w tej sprawie dotyczącej śmierci dwojga dzieci, wskazuje na to, że co najmniej godził się on na taki skutek. W procesie ten temat na pewno będzie szeroko poruszany i będziemy walczyć o to, żeby ta kwalifikacja prawna się zmieniła z pobicia ze skutkiem śmiertelnym na kwalifikację zabójstwa – dodaje.
Kolejne rozprawy w tej sprawie zostały wyznaczone na 25 i 26 kwietnia. Przesłuchany na nich zostanie m.in. Wiesław C. Małżeństwo C. korzysta w procesie z pomocy adwokatów przydzielonych z urzędu.
Śmierć dzieci w rodzinie zastępczej
W styczniu 2012 roku do domu małżeństwa C., 32-letniej Anny oraz 39-letniego Wiesława, mających dwójkę swoich dzieci w wieku 2 i 9 lat, trafiła piątka rodzeństwa w wieku od roku do 6 lat.
3 lipca 2012 r. w domu rodziny C. doszło do śmierci powierzonego jej 3-letniego chłopca. Pucka prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Śledczy uwierzyli wówczas opiekunom, którzy wyjaśnili, że doszło do nieszczęśliwego wypadku - dziecko miało spaść ze schodów.
Na możliwość śmierci w wyniku wypadku wskazywały też wyniki sekcji zwłok.
12 września w tej samej rodzinie zmarła Klaudia, 5-letnia siostra 3-letniego Kacpra. Małżeństwo C. utrzymywało, że dziewczynka także zmarła w wyniku wypadku. Dziewczynka miała kąpać się w głębokim brodziku, poślizgnąć, upaść i zachłysnąć wodą.
Zarzuty dla rodziców zastępczych
Po otrzymaniu wyników sekcji zwłok dziewczynki, w których jednoznacznie jako przyczynę śmierci wskazano pobicie, 17 września ub. r. śledczy zdecydowali o zatrzymaniu małżeństwa C., a następnego dnia przedstawili im zarzuty.
Jak podała prokuratura, Annę i Wiesława C. oskarżono o znęcanie się nad dziećmi, zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności i pobicie ze skutkiem śmiertelnym 3-letniego Kacpra, zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo Anna C. odpowie za zabójstwo 5-letniej Klaudii, za co może trafić do więzienia na całe życie.
W trakcie postępowania oboje "częściowo przyznali się do stawianych zarzutów" - informuje prokuratura.
Anna i Wiesław C., zgodnie z decyzją sądu, są tymczasowo aresztowani.
Badania psychiatryczne
Śledczy z puckiej prokuratury zdecydowali o poddaniu obydwojga małżonków badaniom psychiatrycznym. W przypadku Wiesława C. biegli po jednorazowym badaniu orzekli, że może on odpowiadać za swoje czyny przed sądem. Z kolei w przypadku Anny C., która wcześniej zgłaszała problemy ze zdrowiem psychicznym, biegli doszli do wniosku, że krótkie badanie nie wystarczy do oceny stanu jej psychiki i wnieśli o kilkutygodniową obserwację. 4 lutego do prokuratury trafiła opinia, która mówi, że matka również jest poczytalna i może odpowiadać przed sądem.
Biologiczni rodzice oskarżycielami
Hanna i Daniel Elendowie, biologiczni rodzice pięciorga dzieci, które trafiły do rodziny zastępczej C., są w procesie oskarżycielami posiłkowymi. Chcą, by ukarani zostali też urzędnicy, którzy - ich zdaniem - są współodpowiedzialni za tragedię. W tym wątku śledztwo wciąż się toczy.
Elendowie próbują odzyskać troje swoich pociech.
- Będziemy starać się o przywrócenie pełnej władzy rodzicielskiej, oczywiście czeka nas bardzo trudna i ciężka praca. Pan Elend musi znaleźć pracę, jest teraz w trakcie kursów zawodowych. Trzeba zapewnić materialną i psychologiczną stabilność tej rodziny, wcześniej powrót dzieci byłby niewskazany – tłumaczy Piotr Pawłowski, pełnomocnik rodziny. - Państwo Elendowie opiekują się najmłodszą córką Marysią, która ma 8 miesięcy. W moim przekonaniu bardzo dobrze, a dobrze ich znam – dodaje.
Rodzina zastępcza bez szkolenia
Według śledczych małżeństwu C. przyznano status rodziny zastępczej, mimo że nie przeszli specjalistycznego szkolenia. Nie przeprowadzono też stosownego wywiadu, nie sprawdzono warunków mieszkaniowych i nie uzyskano właściwej opinii psychologicznej dotyczącej małżonków.
Śmierć dwójki dzieci w rodzinie zastępczej C. skutkowała kontrolami w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku, pod którego opieką pozostawała rodzina zastępcza C. Skutkiem tych kontroli było wykrycie licznych nieprawidłowości i dyscyplinarne zwolnienie dyrektor placówki Beaty K. Teraz śledczy zarzucili kobiecie, że w styczniu 2012 r. wydała zgodę na umieszczenie pięciorga dzieci w rodzinie zastępczej C., nie sprawdzając wcześniej sytuacji osobistej, rodzinnej, zawodowej i majątkowej rodziny, a także jej warunków mieszkaniowych. Prokuratorzy zarzucili też K., że po tym, jak piątka dzieci trafiła do rodziny C., b. dyrektor PCPR nie zadbała o udzielenie małżeństwu C. należytego wsparcia i nie zapewniła właściwej kontroli pracy rodziców zastępczych.
Beata K. to już drugi b. pracownik PCPR w Pucku, któremu prokuratura postawiła zarzuty w związku z pieczą, jaką centrum sprawowało nad rodziną zastępczą C. Niedopełnienie obowiązków śledczy zarzucili również Renacie B., b. dyrektor centrum, która, sprawując tę funkcję w 2010 r., pozwoliła - zdaniem prokuratury - na niezgodne z przepisami zakwalifikowanie małżeństwa C. na rodzinę zastępczą.
Autor: ws/roody/par/md//mz / Źródło: TVN24 Pomorze, PAP